Pył, kurz i brud. Mieszkańcy drżą przed hałdą
- Wszyscy są głusi na nasze wołanie o pomoc. Nie mamy już siły walczyć o to, by normalnie żyć, by przestano nas w końcu truć - mówią sąsiadujący z radlińską hałdą mieszkańcy Radlina.
Zraszanie ma minimalizować zapylenie?
Pod koniec czerwca mieszkańcy zwrócili się do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Katowicach z prośbą o przeprowadzenie kontroli prowadzonych działań przez spółkę Barosz-Gwimet na terenie zapożarowanej hałdy w Radlinie. W piśmie poskarżyli się przede wszystkim na ponadprzeciętne zapylenia terenu wokół hałdy, które są uciążliwe do tego stopnia, że boją się o swoje życie i zdrowie. Urzędnicy WIOŚ-u w odpowiedzi wskazali, że spółka otrzymała wszelkie zezwolenia na prowadzenie prac na hałdzie. W wydanych decyzjach określono ich warunki. Kilka zapisów dotyczy prowadzenia działalności w sposób zapewniający ochronę środowiska, w szczególności ograniczenie zapylenia otoczenia. „W przypadku występowania emisji niezorganizowanej drobnych frakcji odpadowych w trakcie ich rozładunku w letnim okresie bezdeszczowym, należy zastosować techniczne środki minimalizujące przykre oddziaływanie, np. przez zraszanie” pisze WIOŚ.
(juk)
Od około 20 lat skomplikowaną rekultywację i rozbiórkę hałdy realizuje marklowicka spółka Barosz-Gwimet. Prace wykonuje na podstawie zawartej umowy z właścicielem hałdy, jakim jest Polska Grupa Górnicza. Skontaktowaliśmy się ze spółką Barosz-Gwimet. Chcieliśmy prosić o komentarz do tematu. Początkowo przedstawicielka spółki zgodziła się na rozmowę telefoniczną i przedstawiła nam wyjaśnienia. Dowiedzieliśmy się m.in. że materiał zalegający na hałdzie posiada bardzo zróżnicowaną strukturę, a jego temperatura osiąga od 800 do nawet 1200 stopni Celsjusza. Tak trudna specyfika hałdy utrudnia podejmowanie działań ograniczających uciążliwe dla pobliskich mieszkańców zapylenie. Przy tak dużych temperaturach materiału hałdy podlewanie czy zraszanie wodą mogłoby grozić wybuchem i tym samym narażeniem życia pracowników. Co ważne - gdy dochodzi do dużego zapylenia, prowadzone prace są wstrzymywane.
Przedstawicielka spółki poprosiła o autoryzację, na co rzecz jasna przystaliśmy. Ostatecznie swojej wypowiedzi postanowiła nie autoryzować, tylko zaproponowała spotkanie. Jeśli uzyskamy więcej wyjaśnień w sprawie, przedstawimy je w kolejnym wydaniu „Nowin Wodzisławskich”.
Do Bonanzy. Żal ci du.. ściska? Trzabyło iść na gruba robić. A nie teraz płakać i kolegą zazdrościć dodatków. Do roboty a nie w internecie siedzieć.
Może jak się zmieni władze w mieście to i inne problemy da sie rozwiązać? Na razie zawsze słyszymy jedno - nic nie można, to nie my.
To całe górnictwo nam teraz bokiem wychodzi,smog,syf,zatrute rzeki,szkody górnicze,dopłacanie do ich przywilejów,emerytur itd