Koszmarny wypadek w Radlinie: pasażer motocykla był pijany, a krew kierowcy trafiła do badań
W czwartek informowaliśmy TUTAJ, że w Radlinie doszło do poważnego wypadku. Ranne zostały dwie osoby. Konieczne było wezwanie na miejsce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które przetransportowało nieprzytomnego kierowcę motocykla do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju. Zarówno pasażer jak i kierowca nie mieli w chwili wypadku kasków ochronnych.
Wracamy do tematu wczorajszego wypadku w Radlinie. Jest już oficjalny komunikat policji w tej sprawie.
Wynika z niego, że o godzinie 16.30 mundurowi pojechali na ulicę Głożyńską w Radlinie, gdzie doszło do zdarzenia drogowego. Na miejscu policjanci ustalili, że do zdarzenia doszło przed godziną 16.00. Kierujący motocyklem marki honda - jadąc w strefie zamieszkania między posesjami - stracił panowanie nad pojazdami, zjechał na lewe pobocze i uderzył w słup energetyczny.
Nieprzytomnego kierowcę zabrało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju. Pasażerem motocykla był 50-latek, który również z obrażeniami ciała trafił do rybnickiego szpitala. Pasażer w chwili zdarzenia był nietrzeźwy. Badanie na alkomacie wykazało u niego 1,8 promila alkoholu. 53-letniemu kierowcy pobrano krew do badań na zawartość alkoholu w organizmie.
Obaj mężczyźni w chwili zdarzenia nie posiadali kasków ochronnych. - Nie jest to częsty widok ale niestety się zdarza. Najczęściej właśnie w małych miejscowościach i na wsiach. Kask przecież "nie jest potrzebny", żeby podwieźć pasażera lub podjechać tylko parę metrów. Okazuje się jednak, że jest niezbędny i być może obrażenia kierowcy byłyby mniejsze gdyby w chwili uderzenia w słup miał chronioną głowę - przekazuje policja.