Już od tylu lat zachwyca swoją twórczością...
Raciborska poetka, Maria z Zobolewiczów Wojtczak obchodzi w tym roku 90. urodziny. Z jubilatką rozmawiamy m.in. o tym, dlaczego literatura jest ważna oraz co ma w sobie słowo pisane. Podpytujemy też o receptę na długowieczność.
Podziękowania od Jana Pawła II
– Warto pisać dlatego, że dzięki temu wyrzucamy to, co kryje dusza. Dzięki temu dzielimy się tym z innymi. To, co jest zapisane, zostaje na zawsze. Mogę do tego zawsze wrócić – mówi jubilatka zapytana o to, co ma w sobie słowo pisane.
Pani Maria napisała też wiersz w momencie, kiedy Karol Wojtyła został wybrany na papieża i wysłała go do Watykanu. Dostała za to podziękowanie od samego Ojca Świętego. Specjalny wiersz napisała też Jurkowi Owsiakowi czy Wisławie Szymborskiej.
Trzeba kochać życie
90 lat, to piękny wiek. Jaka jest więc recepta na długowieczność? – Trzeba kochać życie, należy je trzymać w garści – odpowiada jubilatka. Dowiadujemy się też, że pani Maria jest z ormiańskiej rodziny. – Mamy korzenie niemalże z królem Stanisławem Leszczyńskim. Babcia była z Leszczyńskich, a dziadek był prezydentem Lwowa – opowiada kobieta.
Otarła się o śmierć
W trakcie rozmowy pani Maria nawiązała do czasów wojennych, wspominała moment, kiedy to jako 15–letnia dziewczyna pracowała jako opiekunka dla dzieci, których ojcem był członek hitlerowskiego wojska (SS). Było to w Krakowie – Mama opiekowała się dwóją dzieci. Były bardzo rozwydrzone, aby ich uspokoić nauczyła je polskiego pacierza. Później prosiła, aby go nie powtarzały przy rodzicach. Słuchały, jednak raz się pokłócili, stwierdziły wtedy, że zrobią jej na złość, zaczęły modlić się przy stole. Ich ojciec chciał rozstrzelać mamusię – opowiada córka Iwona. – Gorąco mi się zrobiło. Pracowała jednak dla nich też służąca, pochodząca ze Lwowa, ta rodzina się z nią liczyła. Ona mnie uratowała – dodaje jubilatka.
W czasie wojny – jak większość Polaków – rodzina pani Marii pomagała Żydom. Ukryli kilku w piwnicach ich krakowskiego domu. Jej mama Franciszka szyła, często więc w domu gościła klientów. Korzystając z okazji, młoda pani Maria razem z braćmi często żartowali, że wyjawią rodzinną tajemnicę. – Jeden z Żydów po wojnie nas odwiedził i podziękował, że uratowaliśmy mu życie. Długo szukał, jednak nas odnalazł – dzieli się z nami wspomnieniami pani Maria. – Mieszkaliśmy wtedy w bloku przy ulicy Kościuszki w Raciborzu, miał długą brodę. Pamiętam, jak się go jeszcze wystraszyłam – dodaje jej córka.
Rozmawiał Dawid Machecki
Pani Maria napisała wiersz o Raciborzu, do tej pory nigdzie nie był jeszcze publikowany. Po raz pierwszy ukazuje się za pośrednictwem „Nowin Raciborskich”.
Racibórz, jak mówi legenda, książę Ratibor założył,
od tej pory wszędzie lud raciborski tu żył.
Przez Racibórz Odra płynie, fale szepcą jego dzieje,
język śląski tu nie zginie,
wrósł w te stare śląskie knieje.
Płynie Odra przez Racibórz.
Ukochany stary gród.
Pokłoniła się zamkowi,
pozdrowiła Śląski lud.
Nikt nie zdołał wyrwać mowy,
którą od kolebki znają.
Lud tu twardy, lud bojowy.
Ziemię swoją tu kochają.
Przeszło przez to ziemię piekło
wojny, ogień, morze łez.
Lecz już wszystko się odwlekło
Część w niepamięć poszła też.
Dziś Racibórz odnowiony,
z gruzów powstał, tętni, żyje.
Serce jego głośno bije.
To syreny obwieszczają,
wszem i wobec dookoła,
że Racibórz wolnym miastem!
Że tu dobrze, że wesoło.
Dzisiaj właśnie jest rocznica wyzwolenia Raciborza.
Dzisiaj on strojny jak Ślązaczka piękna, hoża.
A nad miastem wiernie czuwa,
w swej powadze, majestacie,
sam Moniuszko, kompozytor z pięknych Wy go utworów znacie.
Czy słyszycie w Odry falach jego pieśni tu śpiewane?
Nie w teatrach, nie na balach, lecz wśród ludu zachowane.
Płyń więc Odro, prosto śmiało, śląska rzeko dalej w świat.
Powiedz co się tutaj działo przez okrągłe 1000 lat.