Zabójstwo z Pszowa trafi przed sąd
Mężczyzna podejrzany o zabójstwo mieszkanki Pszowa, podczas pobytu w Zakładzie Karnym w Raciborzu zaczął się uskarżać na problemy psychiczne. Biegli uznali jednak, że może odpowiadać za mord.
Sprawa dotyczy zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami Pszowa. Przypomnijmy, 26 września 2017 roku, kilka minut po godzinie 7.00 w garażu przy ulicy Kasprowicza w Pszowie odkryto zwłoki. Poza martwą kobietą w garażu znaleziono mężczyznę, który próbował się powiesić. Żył. Policjanci nie mieli wątpliwości, że doszło tu do zabójstwa. Paweł C., który próbował się powiesić w garażu nie odniósł poważniejszych obrażeń. Trafił do szpitala w Rybniku, jednak już następnego dnia został formalnie zatrzymany. Z lekkim sińcem na szyi został doprowadzony do wodzisławskiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa, a następnie do sądu gdzie został aresztowany. Śledztwo przedłużało się z powodu problemów psychicznych, na które uskarżał się podejrzany. – Po osadzeniu w Zakładzie Karnym w Raciborzu mężczyzna zaczął narzekać na stan zdrowia. Został przetransportowany do wrocławskiego zakładu karnego, gdyż tam funkcjonuje oddział dla osadzonych z problemami psychicznymi – mówi prokurator Marcin Felsztyński, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Biegi uznali, że Paweł C. mógł mieć w chwili zabójstwa częściowo zniesioną poczytalność, jednak może odpowiadać za swoje czyny. – Niewykluczone, że jeszcze w tym miesiącu skierujemy do sądu akt oskarżenia w tej sprawie – mówi prokurator.
Dlaczego Paweł C. miałby udusić Ilonę M.? Chodziło o zazdrość. Ilona M. od dłuższego czasu próbowała na nowo ułożyć sobie życie. Odeszła od swojego męża i złożyła papiery o rozwód. W pracy poznała o 10 lat starszego Pawła C. On szybko się w niej zakochał. Dla Ilony M. zostawił żonę i dzieci. Ilona M. była dla niego wszystkim. Z czasem jego zazdrość stała się chorobliwa. Nie pozwalał kobiecie spotykać się ze znajomymi, urządzał awantury. Ilona M. i Paweł C. mieszkali razem w Marklowicach. 54-latek nadal był chorobliwie zazdrosny o dziesięć lat młodszą partnerkę. Kobieta odeszła od oprawcy. Wróciła do rodzinnego domu przy ulicy Kasprowicza w Pszowie. To stąd dojeżdżała do pracy w radlińskiej pływalni. Tak samo miało być 26 września. Tego dnia Ilona M. miała stawić się rankiem na basenie. W pracy się jednak nie pojawiła. Przed godziną 7.00 w domu przy Kasprowicza zadzwonił telefon. Dzwonili z pracy. Domownicy tłumaczyli, że ILona normalnie wyjechała z domu. – Myśleliśmy, że może miała jakiś wypadek po drodze – mówią. Postanowiono, że w kierunku basenu wyjedzie rodzina Ilony M., a w kierunku Pszowa pracownicy basenu. Około godziny 7.00 jeden z domowników uchylił drzwi do wolno stojącego garażu. W środku zauważył granatowego fiata, którym jeździła Ilona M. W tle było słychać charczenie. Przy samochodzie znaleziono leżącą na posadzce Ilonę M. Na kobiecie w pozycji półsiedzącej oparty był Paweł C. Mężczyzna miał na szyi pętlę. Przywiązał ją do ostrzałki zamontowanej na warsztatowym stoliku. Sam własnym ciałem próbował ją zaciskać. Na Kasprowicza przyjechała jedna karetka, chwilę później druga. Lekarz stwierdziła zgon 44-latki. Paweł C. został odratowany.
(acz)
kara śmierci i po krzyku a nie pasozyta utrzymywać