290 lat ma kościół w Gamowie
Wioska leży pięknie położona w dolinie na południowym zachodzie Raciborza, oddalona od miasta ok. 12 km. Nazwa Gamów wg jednych pochodzi właśnie od „jama”, czyli „płytkiego zagłębienia czy „obniżenia przestrzeni”, co ma związek z ukształtowaniem terenu. Według innych nazwa Gamów wywodzi się od słowa „gamać się”, czyli chodzić ociężale.
Ludność
Gamów zawsze był małą wioską i, niestety, w obecnym czasie mieszkańców ciągle jeszcze ubywa. Mamy dane z przeszłości. W czasie międzywojennym Gamów miał ok. 700 mieszkańców, w 1972 r. już tylko 590, a obecnie 345. Ludzie obronili jednak miejscową szkołę i nie pozwolili na jej likwidację. Od 2001 r. funkcjonuje ona pod patronatem Parafialnego Towarzystwa Oświatowego, które dzisiaj prowadzi szkoły w Gamowie i Szonowicach. Działa LZS, jest Ochotnicza Straż Pożarna, koło Związku Śląskich Kobiet Wiejskich i DFK.
Gamów był zawsze propolski. W czasie plebiscytu zwyciężyła tu opcja polska. Istniał tu regionalny oddział Związku Polaków w Niemczech i Towarzystwo Młodzieży Polsko–Katolickiej, co nie przeszkadza, że dziś egzystuje koło DFK.
Duszpasterze
Aż dziw bierze, że wioska o tak małej liczbie wiernych może utrzymać własnego duszpasterza. Związek między kapłanem a wiernymi jest tu bardzo bliski, można powiedzieć, że jest serdeczny. Ksiądz zna każdego z wiernych, a wierni znają kapłana.
Na cmentarzu leżą obok siebie księża ostatnich czasów – jak strony otwartej kroniki parafialnej. Znam ich wszystkich z wyjątkiem ks. Slossarczyka. Spoczywa więc tu ks. Paweł Gawron, gamowski proboszcz (1958–1985), pochodzący z Bytomia, a wyświęcony w Siedlcach, tu odnalazł pokój po burzliwych przeżyciach wojennych. Obok leży ks. Roman Śmiech, który był administratorem tylko rok i 28.11.1999 uległ śmiertelnemu wypadkowi w drodze na odpust do Rudnika. Dalej spoczywa wspomniany ks. Slossarczyk, który był tu proboszczem 35 lat (1920–1955); obok niego jest grób jego matki. W ostatnim grobie leży mój rówieśnik i przyjaciel ks. Zdzisław Kozak, który był tu proboszczem tylko przez miesiąc. Przedtem pracował w Starym Koźlu, gdzie przeżył katastrofalną dla tej miejscowości powódź w 1997 r., uporządkował jeszcze tamtejszy kościół, ale potem prosił biskupa o spokojniejsze miejsce. Cieszył się Gamowem tylko krótko: wysiadło mu serce.
Brakuje mi w tym szeregu ks. Jerzego Gensera, który był bezpośrednim następcą ks. Gawrona (1985–1998). On to w starej plebanii urządził Dom św. Brata Alberta dla bezdomnych. Kapłan świątobliwy i miłosierny, może za bardzo delikatny. Przeszedł w r. 1998 r. na emeryturę, zamieszkał w Nysie i nadal zajmował się bezdomnymi w Bielicach. Umarł w 2003 r. w Nysie i tam jest pochowany.
Na środku cmentarza, między wiernymi, spoczywa jeszcze jeden kapłan, pochodzący z Pietrowic ks. Tomasz Tonk, proboszcz w latach 1884–1999.
Pierwszy lokalista (1856–1859), ks. Franciszek Alker jest pochowany obok kościoła. Pierwszy zaś proboszcz, ks. Leopold Palitza, niestety na starość przeniósł się do brata w Tychach i tam zmarł. Pozostał po nim krzyż przed kościołem, który z dumą wszystkim oznajmia, że od 1871 r. Gamów jest samodzielną parafią, choć kościół już stanął tu w 1728 r.
Obecny proboszcz ks. Edmund R. Pośpiech pochodzi z Gliwic, kapłanem jest od 1990 r., a gamowskim proboszczem został tu w jubileuszowym roku 2000. Jest zaangażowany w duszpasterstwie młodzieży dekanatu pietrowickiego i osób niesłyszących. Gorliwy i wymagający zarówno od wiernych jak i od siebie.