Nie spodziewałam się aż tylu prezentów - Szlachetna Paczka u pani Wioletty
Tego szoku i niedowierzania nie sposób opisać słowami. Szlachetna Paczka dotarła między innymi do pani Wioletty i jej dwójki małych dzieci w Skrzyszowie. Jak sama przyznała, nie może uwierzyć w to, ile osób o dobrym sercu postanowiło jej pomóc.
Pani Wioletta mieszka sama w domu teściów wraz z dwójką dzieci - córką Jessicą i synem Mateuszem. Jest po rozwodzie i żyje mając tylko 1000 zł miesięcznie z funduszu alimentacyjnego. Za tę kwotę musi przeżyć wraz z dziećmi. Na chwilę obecną nie może podjąć pracy z racji na najmłodsze dziecko, które nie chodzi jeszcze do przedszkola, braku funduszy na nianię i braku możliwości przekazania dzieci pod opiekę osobom z rodziny na czas, gdy ona byłaby w pracy. Jej były mąż nie angażuje się w żaden sposób w dorastanie i wychowywanie dzieci, nie płaci alimentów.
- Gdyby nie fakt, że teść pozwolił nam tu zostać, nie mam pojęcia gdzie byłabym dziś. Wiem jednak, że nie mogę tu mieszkać do końca życia. Dom nie należy do mnie - powiedziała pani Wioletta przyznając, że marzy o swoich własnych czterech ścianach, w których czułaby się bezpiecznie i zaznała spokoju. - Gdybym miała się dziś stąd wyprowadzić, nie miałabym nic, bo nic stąd nie należy do mnie.
Po wizycie wolontariuszy ze Szlachetnej Paczki pani Wioletta wie już, że to nieprawda. Boże Narodzenie nadeszło w tym roku szybciej. Ponad 30 prezentów z najpotrzebniejszymi rzeczami i żywnością z pewnością ułatwi jej "nowy start".
Historia pani Wioletty zostanie opisana w świątecznym wydaniu Nowin Wodzisławskich.