Mam marzenie: dożyć komunii mojej Emilki
Urodziła czworo dzieci, żyła pełnią życia. Przed dwoma laty wykryto u niej raka piersi. Dziś jest inwalidką i boi się, że niedługo umrze. Nadzieją na wydłużenie życia jest trudno dostępny i nierefundowany w Polsce lek afinitor. Miesięczna dawka kosztuje 16 tys. zł. Na tyle można wycenić miesiąc życia Anny Wojciechowskiej, dla której czas to dosłownie pieniądz.
Telefony do ministerstwa
Anna Wojciechowska ma talent do rękodzieła. Pokazuje nam efektowny wieniec adwentowy. Bombki, które wychodzą spod jej rąk wyglądają jak dzieła sztuki. – Żona jest perfekcjonistką. Niestety emocje dusi w sobie, a to sprzyja rozwojowi nowotworów – opowiada mąż. Wspólnie prowadzili znaną przed laty naukę jazdy – „Autokurs”, założoną przez nieżyjącego Piotra Wojciechowskiego. W Raciborzu byli pierwsi i najlepsi. Anna przeżywała sukcesy i porażki swoich kursantów. Pan Andrzej uważa, że za bardzo się angażowała emocjonalnie. – Tato chciał ją zwolnić z tego powodu, bo na dłuższą metę z taką podwładną nie wytrzyma – wspomina. Tej znanej firmy już nie ma. Długo by opowiadać o powodach rezygnacji Wojciechowskich z jej prowadzenia. Pan Andrzej jest dziś kierowcą ciężarówki i opiekuje się żoną. Ona dostaje skromną rentę. – Rok leczenia afinitorem to wydatek rzędu 160 tys. zł. Nie mamy i nie będziemy mieli takich pieniędzy – kręci głową nasza rozmówczyni. Tli się jeszcze mały płomień nadziei, nazwijmy ją „administracyjną”. Po wniosku złożonym w ministerstwie istnieje szansa na indywidualną refundację trzech opakowań drogiego leku. Aktualnie odbywa się tam weryfikacja merytoryczna dla takiego postępowania. Pani Anna przynajmniej raz w tygodniu dzwoni z pytaniem o decyzję w jej sprawie. Jeszcze nic nie wiadomo.
Pomogły koleżanki
Ważnym wydarzeniem sportowym w Raciborzu był niedawny Bieg dla Anny Wojciechowskiej, w którym startowe przeznaczono na finansową pomoc dla niej. Ludzie pobiegli by pomóc, frekwencja była imponująca. – Większości uczestników biegu nie znałam. Pobiegły koleżanki, był doktor Hanslik. To mnie zbudowało i dało nadzieję, że wszystko jest możliwe, skoro nieznajomi w tak licznym gronie okazali mi taką życzliwość – mówi dziś bohaterka wydarzenia. To jej kursantki zorganizowały bieg charytatywny. – Siedziałem kiedyś z koleżankami i beczałam, że pewnie niedługo umrę. One mnie pocieszały, że urządzą zbiórkę, że pieniądze na leczenie się znajdą i rzeczywiście się udało – wspomina A. Wojciechowska. Cieszy się, że coś się ruszyło, bo nie wierzyła w tak szeroki odzew. Mąż Andrzej też podkreśla, że odezwali się liczni znajomi, np. z PWSZ, gdzie kiedyś studiowali małżonkowie, jeszcze w czasach Studium Nauczycielskiego. – Z taką liczbą ludzi gotowych pomóc Ani wierzymy, że wszystko się uda – opowiada z nadzieją w głosie. Pani Annie pomaga Fundacja Kawałek Nieba. Na słynnym portalu siepomaga w internecie trwa zbiórka na jej leczenie. Każdego dnia dokonywane są wpłaty.
Przez lata uczyła raciborzan jeździć samochodami. Była też kierowcą autobusu w PKS, gdzie woziła pasażerów do Wisły czy Gliwic, ale zapewniała też transport niepełnosprawnym dzieciom. Pani Anna ma dziś czworo własnych pociech – dwoje dorosłych i dwoje małych (11 i 5 lat). Niedawno została babcią. Dodajmy: młodą babcią bo skończyła dopiero 46 lat. Szykuje się do rodzinnych świąt Bożego Narodzenia – na wigilii w Raciborzu będzie ponad 30 osób. W drugi dzień świąt odbędą się chrzciny wnuczka Franciszka. Jak nasza rozmówczyni potrafi nie myśleć w tym czasie o zdaje się nieuchronnym? – Trochę pomaga, że na razie specjalnie mnie nic nie boli. Jest tylko uciążliwa wysypka towarzysząca zażywaniu afinitoru. Gdyby nie wyniki badań, które wciąż są złe i gorsze to można byłoby się nie przejmować w ogóle. W lutym zrobimy tomograf i dowiemy się czy lek zadziałał – mówi. Anna Wojciechowska, aktualnie mieszkanka Bojanowa, żyje codziennością, radościami i smutkami swoich dzieci i miłością do kochającego męża. – W domu mam tyle zajęć, że brakuje mi czasu na zamartwianie się. Ja nie chcę się „nakręcać”, nie mogę pozwolić żeby choroba mną zawładnęła – mówi nam na koniec.
(ma.w)
Straszne... Szkoda tylko że Pani Ania sama sobie lek znalazła...