Szonowice w centrum polsko-czeskiego sporu o odpady
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska oraz Ministerstwo Środowiska prowadzą korespondencję ze stroną czeską w sprawie wywozu niebezpiecznych odpadów, które są składowane na prywatnej posesji w Szonowicach.
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska odpowiedział na nasze pytania dotyczące dalszego losu składowanych w Szonowicach odpadów. Sprawa dotyczy części ładunku, który pozostał na terenie powiatu raciborskiego po pożarze ciężarówki, do którego doszło latem ubiegłego roku na drodze krajowej 45 nieopodal Szonowic, Ponięcic i Dolędzina w gminie Rudnik. Prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie dotyczące nielegalnego wwiezienia na teren Polski odpadów oraz ich niewłaściwego transportu. Tymczasem mieszkańcy Szonowic obawiają się skażenia okolicy niebezpieczną substancją (czytaj więcej: Kilka tysięcy litrów niemocy).
Transport z Czech do Niemiec
Izabela Szadura, dyrektor departamentu kontroli gospodarowania odpadami GIOŚ przekazała nam, że odpady były transportowane z Ostrawy-Poruby (Czechy) do Herzbergu w Dolnej Saksonii (Niemcy). Z dokumentów przewozowych wynikało, że ładunkiem miał być lakier poliuretanowy, jednak badania laboratoryjne zlecone przez Komendę Powiatową Policji w Raciborzu wykazały, iż przewożona substancja była odpadem niebezpiecznym o kodzie 08 01 15 Europejskiego Katalogu Odpadów (szlamy wodne zawierające farby lub lakiery zawierające rozpuszczalniki organiczne lub inne substancje niebezpieczne).
Szonowice na ministerialnym szczeblu
Zgodnie z przepisami, sprawami transgranicznego przemieszczania odpadów zajmuje się Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. To właśnie ta instytucja jeszcze we wrześniu 2018 r. poinformowała o sprawie Ministerstwo Środowiska Republiki Czeskiej i wezwała do zapewnienia zwrotu składowanych w Szonowicach substancji do Czech.
12 października Czesi poinformowali GIOŚ, że "preferowaliby rozwiązanie problemu poprzez zwrot transportu do Czech, ale klasyfikowanego jako produkt".
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska klasyfikuje wspomniany produkt jako odpad, jednakże z uwagi na fakt, że Polska miała być w tym przypadku jedynie krajem tranzytu, pismem z 19 października poinformował stronę czeską, że nie będzie sprzeciwiał się zwrotowi substancji jako lakieru i zwrócił się o zapewnienie niezwłocznego zwrotu substancji do kraju wysyłki.
Czesi ociągają się z transportem
GIOŚ wskazuje w korespondencji z Nowinami, że właścicielem odpadu (a według strony czeskiej "produktu") jest firma Klipr 2011 z Czech i to właśnie ona powinna przewieźć substancję z powrotem do Ostrawy-Poruby. Jednak do tej pory czeska firma nie zabrała substancji z Szonowic. Sprawa trafiła więc do polskiego Ministra Środowiska, który w piśmie do swojego czeskiego odpowiednika poinformował, że "władze polskie domagają się od władz czeskich niezwłocznego zapewnienia wywozu ww. substancji z terenu Polski".
***
Jan Zgaślik - właściciel nieruchomości, na której przechowywane są odpady - poinformował nas, że niedawno odwiedzili go przedstawiciele strony czeskiej, pobrali do analizy próbki substancji i odjechali. Na miejscu pozostały beczki z kilkunastoma tysiącami litrów odpadów.
Wojtek Żołneczko
Czy w trakcie pożaru ciężarówki z odpadami doszło do skażenia?
Z takim pytaniem zwróciliśmy się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy od Małgorzaty Zielonki-Alker, rzecznika prasowego tej instytucji:
Jak wynika z zebranych dokumentów, wyciek substancji nastąpił w obrębie pasa drogowego. Na podstawie badań wykonanych przez WIOŚ w Katowicach nie stwierdzono śladów zanieczyszczenia poza pasem drogowym oraz przekroczenia dopuszczalnych zawartości w glebie i w ziemi substancji, powodujących ryzyko dla gruntów grupy IV (m.in. drogi). W tej sytuacji nie ma podstaw do nałożenia obowiązku przeprowadzenia działań naprawczych.
Jesteśmy śmietniskiem całej Europy przez pseudobiznesmenów, którzy naginają prawo