Chrystus króluje w Bojanowie od 90 lat
Ksiądz Jan Szywalski przedstawia dzieje wsi oraz parafii w Bojanowie.
„Bojowa” nazwa tej małej schludnej wioski między Raciborzem a Krzanowicami pochodzi podobno od imienia Bojana – założyciela miejscowości. Pierwsza wzmianka o Bojanowie pojawia się w dokumencie z 1313 r.; jest tam wymieniony pewien rycerz z Bojanowa.
Nieco historii
Historia mówi, że na rozległych łąkach między Bojanowem a Borucinem obozowało wojsko Jana III Sobieskiego kiedy szedł na odsiecz Wiednia. Było to w nocy z 24 na 25 sierpnia 1683 r., a stacjonować miało tu 27 tys. żołnierzy.
Politycznie miejscowość znajdowała się początkowo w granicach piastowskiego księstwa raciborskiego, następnie weszło, jak wszystkie ziemie śląskie, w 1327 r. pod wpływy Czech, później Austrii, a po wojnie prusko-austriackiej w 1742 r. należała do Prus. Po II wojnie światowej cały Śląsk przejęła Polska.
Przynależność kościelna
Bojanów leży na lewej stronie Cyny (Psiny), dlatego cały czas był częścią diecezji wrocławskiej.
Przez wieki ludzie z Bojanowa chodzili do kościoła do Bieńkowic, gdyż tam był ich kościół parafialny. Wierni szli z pewnością drogą, która dziś jest asfaltowana. Gdzieś w połowie był do niedawna cmentarz z setkami grobów po epidemii cholery roku 1831. Grzebano tu zmarłych z Bojanowa, Sudołu i Bieńkowic, a więc całej parafii. Swoiste „memento mori” dla przechodniów.
Jak w każdej wsi, mieszkańcy Bojanowa mieli ambicję posiadania swojego kościoła i swojego kapłana. Niełatwo jednak było przełamać opór bieńkowickich proboszczów.
W Bojanowie od dawna stała drewniana kaplica. W 1818 r. ks. prałat Zolondek, proboszcz z farnego kościoła w Raciborzu, poświęcił masywną kaplicę pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP.
W 1871 r. kaplica została gruntownie przebudowana i ubogacona. Kroniki wspominają, że pewien leśniczy Vincenty Magerle, mieszkaniec Bojanowa, w spadku dostał spory udział w kopalni i dał większą ofiarę na rozbudowę kaplicy. Darowizna miała związek z wydaną przez biskupa wrocławskiego w 1871 r. decyzją, aby w kaplicy mogła być odprawiana msza św., ale tylko w tygodniu! W niedziele – do Bieńkowic!
Starania o samodzielną parafię
Z biegiem lat kaplicę rozbudowano, a w 1890 r. proboszcz bieńkowicki Valentin Spira dokonał jej poświęcenia. Biskup wrocławski Gregor zaś podpisał dokument, że mieszkańcy Bojanowa mogą starać się o własną gminę katolicką.
Gdy do Bieńkowic przyszedł nowy, dodatkowy kapelan, były odprawiane w Bojanowie msze św. także w niedziele; początkowo tylko raz w miesiącu, a od 1912 r. w każdą niedzielę i święto.
W 1921 r. został do Bojanowa skierowany ks. Emil Müller. Mieszkał na miejscu i był administratorem kościółka, jako filii parafii bieńkowickiej. Rozpoczął budowę plebanii i już w październiku 1921 r. mógł w niej zamieszkać.
Wiernych było wtedy w Bojanowie ok. 800; kaplica Niepokalanego Poczęcia NMP. była za mała i zaczęto planować budowę nowego kościoła, większego i bardziej funkcjonalnego. Jednak w 1925 r. ks. Müler został przeniesiony do Prudnika.
Jego następcą został w styczniu 1926 r. przedsiębiorczy ks. Franciszek Janta. Objeżdżał okoliczne parafie zbierając kolekty na budowę. Naturalnie mieszkańcy Bojanowa również fundowali i pomagali. Drewno darował książę Karol Lichnowsky z Krzyżanowic.
Budowę rozpoczęto 7 czerwca 1027 r., fundamenty były gotowe 3 lipca. Kamień węgielny poświęcił prałat Ulitzka ze Starej Wsi. Już 30 października można było wciągnąć krzyż na głowicę wieży. Imponujące tempo! Możliwe tylko przy współpracy wszystkich.
Konsekracji dokonał abp wrocławski kardynał Adolf Bertram 28 października 1928 r. Radość mieszkańców musiała być ogromna.
Nowa świątynia otrzymała tytuł Chrystusa Króla. Było to krótko po ustanowieniu przez papieża święta Chrystusa Króla, które stało się bardzo popularne. Tym bardziej, że żywa jeszcze była pamięć o okropnościach I wojny światowej. W Chrystusie widziano Króla Pokoju.
Zwiedzamy kościół
Wchodząc do tej świątyni odczuwamy jej kameralność: nie ma filarów, przestrzeń jest otwarta i każdy czuje się blisko ołtarza. Przez kolorowe witraże pada miłe światło.
Kościół jest świeżo odmalowany na swoją okrągłą rocznicę 90-lecia; na pewno niemały był to wysiłek finansowy dla tak małej parafii, liczącej obecnie ok. 400 wiernych.
Jest w tym kościele kilka osobliwości. Ks. Janta miał pewne idee, które starał się zrealizować przy budowie. I tak uważał, że wieża powinna być nad najważniejszym miejscem kościoła, a więc nad prezbiterium, aby była jakby koroną nad Chrystusem obecnym w tabernakulum. Przez to w prezbiterium nie ma okien i choć pada światło przez otwór w górze, przestrzeń z przodu jest dość ciemna.
Ozdobą kościoła są barwne mozaiki. Nad ołtarzem króluje Chrystus Król pełen majestatu, z potrójną koroną na głowie i berłem w ręku, siedzący na tronie krzyża. Adorują Go aniołowie, a z boku są apostołowie, którym Chrystus polecił głosić królestwo Boże. Poza prezbiterium na przedniej ścianie widnieją św. Pius X i św. Jadwiga.
Charakterystyczną cechą kościołów budowanych w okresie międzywojennym jest akcentowanie roli chrztu i słowa Bożego. Nie ma wysokiej ambony, za to w prezbiterium jest z jednej strony chrzcielnica, a z drugiej ambonka. Było to zgodne z ówczesną odnową liturgiczną. Podobny układ można zauważyć w kościele św. Józefa w Ocicach.
Groby kapłanów
Przed kościołem są pochowani prawie wszyscy proboszczowie, którzy tu duszpasterzowali w ciągu tych 90. lat istnienia parafii.
Jest grób ks. Franciszka Janty, budowniczego kościoła i przyjaciela dawnego proboszcza ze Studziennej ks. Franciszka Melzera. Obydwaj byli budowniczymi i często się konsultowali. Łączyło ich zamiłowanie do mozaik. Ks.
Janta umarł w 1963 r. Przedtem był jednak sparaliżowany i od 1958 r. administratorem był ks. Antoni Hoszek. Ks. Hoszek był niestety krótko proboszczem, zmarł w 1966 r.
Po nim przez 28 lat proboszczem był ks. Edward Wróbel. Łączyła mnie z nim przyjaźń z czasów studiów seminaryjnych. Był naszym najstarszym kolegą, który brał udział w walkach drugiej wojny światowej. Mówił mi kiedyś, że przeżycia wojenne stały się powodem jego powołania kapłańskiego: widząc bowiem okropności wojny, powiedział sobie, że trzeba wychować ludzi tak, aby nigdy nie powtórzyły się te straszne rzeczy. Umarł na zawał serca w 1993 r.
Obok leży jego następca, ks. Stanisław Zapart, który niestety był tutaj duszpasterzem bardzo krótko. W 1995 r. zginął w wypadku samochodowym.
Ks. Ernest Mateja proboszczował przez 12 lat, do 2007 r., kiedy ze względów zdrowotnych przeszedł na emeryturę. Zmarł w domu księży emerytów w Opolu w 2013 r., a pochowany został, zgodnie z życzeniem, w Bojanowie.
Niedawno dostawiono do szeregu zmarłych księży kamień z tablicą upamiętniającą ks. Müllera. Był tu krótko, od 1921 r. do 1925 r., przeniesiony następnie do Prudnika, ale to on stał u początku parafii.
Następni duszpasterze to: ks. Krzysztof Niebudek i ks. Andrzej Styra też byli tu niedługo; obydwaj pracują dziś poza Bojanowem.
Jubileusz 90-lecia został przygotowany przez obecnego duszpasterza ks. Jana Szymańczuka. Obchodzono go uroczyście 28 października ubiegłego roku.
ks. Jan Szywalski
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem