Oświata zdiagnozowana. Są zajęcia na basenie, ale brakuje stołówek
W tym roku ma zostać opracowana biała księga oświaty w Gorzycach, w której przedstawiona zostanie strategia rozwoju oświaty. Będzie ona efektem analizy, jakiej dokonała Sylwia Czarnecka, zastępca wójta Gorzyc. Wynika z niej, że z jednej strony uczniowie są ciekawi świata, z drugiej nauczyciele i rodzice obawiają się nieco zmian. A te są konieczne, by oświata się rozwijała. A nie będzie rozwijać się bez pieniędzy, głównie unijnych. I tu stoi przed szkołami największe wyzwanie.
W czerwcu 2018 roku w gminie Gorzyce przeprowadzono debatę oświatową poświęconą badaniu jakości edukacji szkolnej i przedszkolnej. Wzięli w niej udział dyrektorzy placówek oświatowych oraz przedstawiciele urzędu gminy, nauczycieli, rodziców i uczniów. - Pozyskano szereg informacji opisujących kondycję gorzyckiej oświaty oraz poznano najistotniejsze potrzeby, a także niebanalne pomysły, ciekawe sugestie czy nawet inspiracje warte zrealizowania – mówi Sylwia Czarnecka, zastępca wójta Gorzyc, której podlega m.in. gorzycka oświata.
Plusy i minusy
Dzięki zebranym informacjom można było przeprowadzić szczegółową analizę mocnych i słabych stron, szans oraz zagrożeń gorzyckiej oświaty (tzw. analiza SWOT). Na jej podstawie do najważniejszych mocnych stron zaliczyć można małoliczne klasy, co przede wszystkim powinno wpłynąć na jakość nauczania, a także spore możliwość przyszłej aranżacji przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej placówek oświatowych. Mocną stroną jest też optymalne i racjonalne gospodarowanie środkami budżetowymi oraz organizowana i finansowana przez gminę nauka pływania, którą objęci są najmłodsi uczniowie szkół.
Spośród słabych stron, jako najważniejsze Czarnecka wylicza m.in. obawy przed zmianami, zauważalne głównie wśród głosów niektórych nauczycieli i rodziców uczniów; zbyt małą ilość miejsc w przedszkolach oraz nieefektywne wykorzystanie dostępnych technologii informatycznych podczas zajęć. - Na ten ostatni aspekt szczególną uwagę zwracają zwłaszcza uczniowie. Przykład? Mamy tablice multimedialne, które wykorzystywane są głównie w roli rzutników, choć ich możliwości są znacznie większe – mówi Czarnecka, która wśród słabych stron wymienia jeszcze pozyskiwanie środków zewnętrznych pochodzących z funduszy unijnych. – To poziom bliski zera – mówi wprost i zapowiada, że w tej dziedzinie sporo będzie musiało się zmienić. Słabą stroną jest również brak w niektórych szkołach stołówek przez co uczniowie nie mogą liczyć na ciepłe posiłki oraz sklepików szkolnych.
Racja! Dyrektorzy ustawiają plan lekcji pod nauczycieli by Ci mogli obskoczyć ze 2 lub 3 etaty w ciągu 8 godzin - nikt nie liczy się z dzieckiem a tym bardziej z tym, że jego rodzice pracują na wszystkie zmiany i nie zawsze mają czas by posiedzieć w domu z dzieckiem nad zadaniami. Jak nie przysiądziesz z dzieckiem to od razu jest na straconej pozycji - na chyba, że geniusz?
Nauczyciela nikt nie rozliczy z tego czy dziecko nauczył danego materiału czy też nie -bo wtedy szanowna Rada Pedagogiczna orzeka, że dziecko jest niezdolne. Niestety to Wy nauczyciela macie wskazać dziecku jak i czego się nauczyć by daną partię materiału (fakt, że nikomu nie potrzebną) przyswoić. Wszak Wasz tytuł to nauczyciel - nie oprawca kartkówek i sprawdzianów.
Nie sztuka na sprawdzianie wymagać od dzieci czegoś czego nie zdołano go nauczyć.
Diagnozie to niech poddadzą najpierw siebie czy nadają się do rządzenia bo populistycznych haseł już mamy dość i tych obietnic.
Pani Czarnecka niech najpierw zdiagnozuje stan połączeń autobusowych w gminie czy aby dzieci mają jak dojechać i wrócić do szkoły. dotyczy to Bluszczowa, Olzy, Odry i Bełsznicy.
W dalszej kolejności to organizacja planu lekcji - dzieci przebywają w szkole za dużo godzin czas pracy to 8 godzin a dzieci są po 6 godzin na lekcjach potem kółka i obowiązkowe zadania domowe bez opamiętania. Do tego co dzień kartkówka na przemian ze sprawdzianem - kto to wytrzyma? - gdzie tu dobro dzieci i ich prawo do odpoczynku czy zabawy.
Nad tymi priorytetami nich sie Pani Czarnecka zastanowi to zrobi coś sensownego dla dzieci i gminy.
Szkoły pracują pod dyktando nauczycieli bo z dziećmi nikt się nie liczy