Budynki komunalne się sypią. Najemcy tracą cierpliwość
Grzyb na ścianach, nieprzyjemny zapach w mieszkaniach, brak remontów, niemałe czynsze – na to skarżą się najemcy mieszkań, których właścicielem jest gmina Gorzyce. - Wyremontowaliśmy mieszkania, tylko po co, skoro wszędzie wychodzi grzyb, bo gmina potrafi tylko kasować czynsz, ale w ogóle nie kwapi się z remontami – nie kryją oburzenia. Urząd Gminy w Gorzycach odpowiada, że w ciągu ostatnich 3 lat na remonty wydano ćwierć miliona złotych. Ale do utrzymania ma 18 budynków mieszkalnych.
Klatki pomalują sami. Odrabiając dług
Gmina przychylnym okiem patrzy na inicjatywy własne mieszkańców, dotyczące chociażby malowania klatek schodowych. - Przekazujemy pieniądze na materiały, farby czy pędzle, a mieszkańcy remontują klatki we własnym zakresie – wyjaśniają w UG. W ostatnich trzech latach na zakup materiałów gmina przekazała niespełna 3,7 tys. zł. - Nie odmawiamy lokatorom środków finansowych na zakup farb do odnowienia klatek schodowych – zaznacza wójt. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy przyznają, że gmina przekazuje środki. Nie uważają jednak, by było to doskonałe rozwiązanie. - W moim przypadku na klatce schodowej zebrała się grupa ludzi mających pojęcie o budowlance i remontach. Wyremontowaliśmy klatkę, ale w niektórych lokalach mieszkają również starsi ludzie, lub tacy, którzy nie mają pojęcia o budowlance. A tych klatek nie wystarczy pomalować, bo są w tak tragicznym stanie, że trzeba je najpierw odpowiednio przygotować – wskazuje jedna z lokatorek.
Tymczasem gmina nie planuje samodzielnie dokonywać remontu klatek. Za to planuje zebrać grupę lokatorów, którzy mają zaległości czynszowe. - Będą mogli te zaległości odpracować właśnie remontując klatki. Będziemy się starać po kolei remontować każdą klatkę – mówi Janina Dłucik z Referatu Gospodarki Komunalnej UG w Gorzycach. W urzędzie przyznają zarazem, że do tej pory dłużnicy nie palili się do odpracowywania długów. - Nie skorzystali z przedstawionych im propozycji – wyjaśnia wójt.
Spaprana modernizacja
Niewiele lepiej, jak się okazuje, wygląda sytuacja na osiedlu siedmiu familoków, stojących przy skrzyżowaniu ul. Kopernika i Kopalnianej. Kilka lat temu, trzy z tych budynków przeszły remont, odnowiono elewacje, wymienione zostały dachy. Dziś gołym okiem widać, że remont został zrobiony nie do końca tak jak należy. - Może jeszcze najporządniej ten pierwszy, ale reszta, to szkoda gadać – mówią najemcy. Co prawda tu nikomu nic z dachu na głowy nie kapie, ale i tak w mieszkaniach jest grzyb, szczególnie tych na parterze. Mieszkańcy zapraszają nas do swoich mieszkań. Niektóre niedawno przeszły remont. A mimo to w rogach grzyb. - Budynki nie zostały ocieplone. A fundamentów nie odwodniono. Efekty widać jak na dłoni – mówi Rafał Szymik. Problemy widać nie tylko w środku, ale i na zewnątrz. Wykonane kilka lat temu elewacje dosłownie się sypią. Dodatkowo płytki na schodach odchodzą. Tymczasem na remonty trzech budynków wydano setki tysięcy złotych.