Osobówka przygnieciona przez topole? Na szczęście to tylko ćwiczenia strażaków z gminy Rudnik [ZDJĘCIA]
Po kilku dniach ocieplenia powróciły mrozy. Bezchmurny ranek w Gamowie nie zapowiadał katastrofy na tak dużą skalę. A jednak. Chwilę po dziewiątej rano ciszę sobotniego (23.02) zwykłego ledwo rozpoczętego dnia przerwała syrena strażacka.
Komunikat jak zwykle suchy i rzeczowy. Przy ulicy Długiej w Gamowie runęły wiekowe topole przy placu zabaw. Jedna z nich przygniotła ludzi w samochodzie. Dostęp utrudniony pośród innych powalonych drzew. Na miejscu pierwsi pojawili się strażacy z Gamowa. Oznaczyli miejsce taśmą, powiadomili służby i ruszyli z pomocą poszkodowanym, przedzierając się przez powalone drzewa. Umiejętność cięcia i współpracy w zespole niezbędna. Na miejsce przyjechały kolejne zastępy strażaków z Modzurowa, Strzybnika i Rudnika. Chwilę po nich dojechał Sławików i Brzeźnica. Plac zabaw nie ucierpiał i nie było na szczęście o tak wczesnej porze dzieci. Do przygniecionego opla z trójką ludzi w środku zostało jednak jeszcze kilkanaście metrów zawaliska. Do tego zimno i mroźno. Na miejscu pojawili się oficerowie PSP w Raciborzu. Nie zabrakło mieszkańców Gamowa z zaciekawieniem obserwujących działania strażaków pośród poplątanych gałęzi drzew i spróchniałych pni. Wreszcie udało się pierwszej dwójce strażaków dotrzeć do uwięzionych w aucie ludzi. Dają znaki, że jest ktoś żywy, potrzebujący pomocy. Pozostałe zastępy torują drogę do auta, kolejni zrzucają konary z samego samochodu, po kilku minutach ciężkiej pracy udaje się wydostać rannego z samochodu i wynieść poza miejsce katastrofy. Dwie inne osoby niestety nie przeżyły wypadku. Trwa akcja usuwania powalonych drzew. Czyszczenia terenu.
Na szczęście to tylko ćwiczenia ochotników strażaków jednostek gminy Rudnik pod okiem oficerów Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Bo strażacy to nie tylko pożary i ściąganie przysłowiowych kotów z drzewa. Coraz częściej wzywani są do katastrof wywołanych wichurami i trąbami powietrznymi. Taka okazja jak tej soboty zdarza się rzadko, gdy trzeba usunąć zagrażające drzewa przy drogach. Z inicjatywy wójta Piotra Rybki było możliwe przeprowadzenie sobotniego ćwiczenia. Jak mawiają „im więcej potu i łez na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju”.
Ludzie
Wójt gminy Rudnik.