Kilka gorzkich słów o przeprawie promowej w Ciechowicach
Oznakowanie oraz informacje na stronie internetowej wskazywały, że przeprawa jest czynna. Jednak po przyjeździe na miejsce Czytelnik zastał zamknięte rogatki...
Dość często korzystam z przeprawy promowej na Odrze, która łączy Ciechowice w gm. Nędza z Grzegorzowicami w gm. Rudnik. By mieć pewność, że uda mi się przejechać na drugą stronę, zawsze staram się upewnić patrząc w tym celu na stronę internetową firmy, która aktualnie zajmuje się obsługą promu (ewentualnie dzwoniąc na znajdujący się tam nr telefonu). Tak było również i tym razem.
W kierunku Ciechowic-Grzegorzowic udałem się we wtorek, 5 marca. Byłem chyba jedną z ostatnich osób, które tego dnia mogły skorzystać z przeprawy, bowiem dochodziła godz. 17.30 (według informacji zamieszczonej na stronie w okresie od stycznia do końca maja przeprawa w dni powszednie czynna jest od godz. 6.00 do 17.30). Zauważyłem już wówczas, że poziom Odry był dość wysoki, w związku z czym liczyłem się z tym, że nazajutrz może być kłopot ze skorzystania z przeprawy.
Wracając z powrotem w środowy poranek 6 marca, upewniłem się jak zawsze co do dostępności przeprawy. Na stronie – podobnie jak dzień wcześniej – widniał zielony pasek z informacją, że przeprawa jest czynna. Ruszyłem więc w kierunku Grzegorzowic. O tym, że przeprawa jest dostępna świadczyły również tablice ustawione na dwóch skrzyżowaniach dróg tuż przed Grzegorzowicami. Jakież było moje zdziwienie, gdy po dotarciu na miejsce zobaczyłem zamknięte rogatki (była godz. 7.20, więc zgodnie z harmonogramem prom powinien być czynny od ponad godziny). Przeszedłem parę metrów w nadziei, że może obsługa promu kręci się gdzieś po drugiej stronie, ale tam również bramki wjazdowe były zamknięte. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak zawrócić i przez Racibórz wrócić do domu, co sprowadziło się do dodatkowych 25 km.
Biorąc pod uwagę wysoki poziom wody, rodzi się pytanie: czy obsługa promu nie wiedziała, że następnego dnia nie przybędzie rano, by uruchomić przeprawę (bo chyba coś takiego można przewidzieć i zaraz po zamknięciu promu zmienić tablice na skrzyżowaniach dróg, a na stronie umieścić komunikat o nieczynnej przeprawie). Czy może przewidywali taki stan rzeczy, ale zapomnieli o tym? Informacja o zamkniętej przeprawie pojawiła się na stronie firmy obsługującej prom dopiero około południa. Ile przez te kilka godzin osób zostało wprowadzonych w błąd? Z doświadczenia wiem, że przeprawa cieszy się sporym powodzeniem, więc na pewno nie było to kilka osób...
Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości Redakcji)
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Aha. No i?