Pat Metheny zaczarował katowicki NOSPR. LOTOS Jazz Festival Bielska Zadymka Jazzowa
Światową premierą projektu NOSPR ORCHESTRA WITH PAT METHENY “Beyond The Missouri Sky And More”, w sali koncertowej NOSPR w Katowicach, zakończyła się XXI Bielska Zadymka Jazzowa. Organizatorzy tegorocznej Zadymki zabrali fanów jazzu w dziewięciodniową podróż przez różne jego zakątki. Wypełniony gwiazdami program, ogromna różnorodność, ciekawe lokalizacje i niesamowita atmosfera tworzona przez wyjątkowa publiczność to znaki rozpoznawcze tego festiwalu.
Premierowy występ Pata Methenyego w sali NOSPR już dzisiaj może startować do tytułu jazzowego koncertu roku - trudno będzie znaleźć równie emocjonujące i zarazem piękne muzycznie wydarzenie. Pat Metheny na gitarze, Darek Oleszkiewicz na kontrabasie, Jonathan Barber na perkusji w towarzystwie muzyków Narodowej Orkiestry Polskiego Radia pod dyrekcją Aleksandra Humali zapewnili tłumnie przybyłym do Katowic fanom niezapomniany wieczór.
Mocny początek – koncert legendy jazzu Branforda Marsalisa i mocne zakończenie – występ jednego z najważniejszych gitarzystów jazzowych Patha Methenyego w Katowicach, a po drodze żadnych słabych punktów. Zadymkowe koncerty gościły między innymi w bielskim Klubie Klimat, gdzie poza Marsalisem zaprezentowali się Piotr Schmidt Quartet, Kaczmarczyk vs Paderewski, Regina Carter & AMC Trio Unit, Wojtek Mazolewski Quintet, Tom Harrell Quartet i Johan Nilsson. Z wymienionych powyżej każdy był muzyczną ucztą, ale najdłużej w pamięci pozostanie mi występ Toma Harrella – pozytywna aura otaczająca artystę w połączeniu z kosmicznymi jazzowymi dźwiękami spowodowały, że “odleciałem muzycznie” w inny wymiar i nie chciało się wracać.
Na szczególną uwagę zasługują także dwa koncerty w wykonaniu polskich muzyków – Gala Polskiego Jazzu w Teatrze Polskim i Michał Urbaniak – Urabanator Śląski, który odbył się w nowej zadymkowej lokalizacji – zabrzańskiej Kopalni Guido.
W Teatrze Polskim gospodarzami byli Dorota i Henryk Miśkiewicz, którzy do wspólnego występu zaprosili Marcina Wasilewskiego, Michała Miśkiewicza i Maxa Muchę. Gościnnie na scenie pojawili się Jan Ptaszyn Wróblewski - od lat związany z bielskim festiwalem i Marek Napiórkowski. Była to jazzowa uczta o rodzinnym charakterze, która potwierdziła tylko, iż polski jazz ma się bardzo dobrze.
Tegoroczną nowością pod kątem lokalizacji był koncert w zabrzańskiej Kopalnii Guido – 320 metrów po ziemią swój projekt Urbanator Śląski zaprezentował Michał Urbaniak. Kolejny raz, w bardzo zgrabny sposób udało mu się połączyć kilka gatunków muzycznych: muzyka śląska, jazz, rock, rap i hip hop brzmiały jakby zawsze były razem. Nową lokalizacją dla organizatorów Bielskiej Zadymki jazzowej było także Bielskie Centrum Kultury, gdzie w ramach swojego pierwszego występu zaprezentował się rezydent festiwalu Pat Metheny.
To, co wydarzyło się natomiast w sobotni wieczór w Schronisku na Szyndzielni, nie sposób opisać. Muzyczne szaleństwo, euforia, ogromna dawka pozytywnych emocji w połączeniu z doskonałą zabawą, a wszystko to pod wodzą Wojtka Mazolewskiego. Muzycy w składzie Wojtek Mazolewski – kontrabas, Marek Pospieszalski – saksofon, Oskar Torok – trąbka, Joanna Duda – klawisze, Jakub Janicki – perkusja i Jiri Simek – gitara elektryczna rozgrzali temperaturę w schronisku do niebezpiecznie wysokiego poziomu. Nagradzani oklaskami bisowali, a gdyby nie festiwalowe reguły i czekające wagoniki kolejki, zabawa mogłaby trwać do białego rana.
LOTOS Jazz Festival Bielska Zadymka Jazzowa rozwija się i każdego roku zaskakuje. Gratuluję dobrej organizacji i nie mogę już doczekać się kolejnych edycji. Po tygodniowym jazzowym maratonie na najwyższym światowym poziomie trudno będzie wrócić do rzeczywistości.
Maciej Kanik | nowiny.pl