Czy lekarz przyczynił się do niepełnosprawności nastolatka?
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zdecydowała o postawieniu zarzutów lekarzowi, który będąc kierownikiem zespołu ratownictwa medycznego nie przewiózł nastolatka na szpitalny oddział. Chłopiec jest w ciężkim stanie.
Nastoletni uczeń z Rybnika wezwał pogotowie, bo bał się o swojego kolegę, który zaczął się dziwnie zachowywać. Zgłoszenie zostało zignorowane i potraktowane jako żart. Po interwencji rodziców małoletniego do dziecka przyjechała załoga pogotowia ratunkowego, która podała jedynie leki przeciwwymiotne i odmówiła zabrania dziecka do szpitala. Stan chłopca pogorszył się i do dziś nie odzyskał sprawności. Sprawa trafiła do organów ścigania. Zawiadomienie o przestępstwie złożył ojciec małoletniego pokrzywdzonego.
– W ocenie rodziców błędna ocena objawów oraz brak szybkiej reakcji lekarzy pogotowia ratunkowego doprowadziły do pogłębienia objawów dysfunkcji zastawki komory mózgowej u dziecka, a w konsekwencji do jego niepełnosprawności – tłumaczy prokurator Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Po zawiadomieniu rodzica w Wydziale I Śledczym Prokuratury Okręgowej w Gliwicach ruszyło śledztwo dotyczące narażenia małoletniego Pawła R. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki na osobą narażoną na niebezpieczeństwo, tj. o czyn z art. 160 § 2 k.k. w zw. z art. 160 § 1 k.k.
Omdlenie po wycieczce
Sprawa dotyczy wydarzeń z 2018 roku. 12 czerwca trzynastoletni Paweł R. wraz z klasą wziął udział pod opieką nauczycieli w wycieczce do kina. Już w trakcie seansu, jak również po wyjściu z kina chłopiec zaczął się źle czuć, a w drodze powrotnej wymiotował. Po wyjściu z autobusu w związku z nasilającym się u Pawła R. bólem głowy, wymiotami oraz omdleniami, towarzyszący mu kolega zadzwonił po pogotowie ratunkowe.
– Po przyjeździe zespołu karetki pogotowia obecna na miejscu matka pokrzywdzonego, poinformowała lekarza o przeprowadzonej we wczesnym dzieciństwie u syna operacji założenia zastawki odprowadzającej płyn mózgowo–rdzeniowy. Pomimo tego, kierownik zespołu ratownictwa medycznego nie podjął decyzji o przewiezieniu chłopca do szpitala – relacjonuje prokurator.
Karetka jechała zbyt wolno?
Po powrocie do domu, matka ponownie wezwała pogotowie ratunkowe. Po przyjeździe tego samego zespołu medycznego i ponownym zbadaniu pokrzywdzonego lekarz zdecydował o przewiezieniu chorego do szpitala. Nie zastosowano jednak trybu przewiezienia w kodzie pilności K1, czyli najwyższym. W szpitalu stwierdzono dysfunkcję zastawki i pilnie przekazano pokrzywdzonego transportem lotniczym do dalszego leczenia na Oddział Neurochirurgii Dziecięcej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeprowadzono natychmiastową operację. Chłopiec nadal jest pod opieką lekarzy.
Lekarz nie przyznaje się
– W toku postępowania prokuratura bada wątek narażenia pokrzywdzonego na opisane wyżej niebezpieczeństwo zarówno przez nauczycieli Szkoły Podstawowej nr 18 w Rybniku, pod których opieką w dniu 12 czerwca 2018 roku przebywał pokrzywdzony podczas wycieczki szkolnej do kina, jak i przez personel medyczny udzielający mu pomocy medycznej w tym samym dniu. W chwili obecnej zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutu kierownikowi zespołu ratownictwa medycznego. W dniu 6 marca 2019 r. podejrzanemu przedstawiono zarzut popełnienia przestępstwa za art. 160 § 2 k.k. Nie przyznał się on do przedstawionego zarzutu i odmówił składania wyjaśnień – mówi nam prokurator Joanna Smorczewska.
(acz)
Zarówno lekarz,jak i nauczycielka,która się nim należycie nie zajęła!Macie spaprane życie tego Pawła oraz jego rodziców na rękach,pozostaje tylko mieć nadzieję,że sprawiedliwość Was kiedyś dosięgnie i będziecie przechodzić psychicznie przez to,co przechodzą rodzice tego chłopca.Nam pozostaje się o to modlić,wierzę w sprawiedliwość,że kiedyś i oni będą nieludzko cierpieć