Mieli zabrać wilka, sprzątnęli psa
Zamieszanie z martwym wilkiem w Wodzisławiu. Pracownicy Służb Komunalnych Miasta pojechali na miejsce, ale początkowo zamiast zwłok wilka zabrali zwłoki psa.
Wracamy do sprawy martwego zwierzęcia - najprawdopodobniej wilka, którego znaleziono w lesie w Kokoszycach w Wodzisławiu Śląskim.
Na portalu Nowiny.pl informowaiśmy, że martwy wilk został zauważony 8 marca przez przypadkową osobę. Tego dnia powiadomiono wodzisławską policję. Ale po tym, jak opublikowaliśmy artykuł dotyczący nietypowego odkrycia w kokoszyckim lesie, do naszej redakcji zgłosiła się kolejna osoba, która twierdziła, że wilk leży tam dłużej. - Zobaczyłem go już 2 marca. I od razu powiadomiłem straż miejską - przekazał nam jeden z mieszkańców.
Faktycznie, 2 marca Straż Miejska w Wodzisławiu otrzymała zgłoszenie, że mieszkaniec zauważył w lesie martwe zwierzę. Jak przekazał - prawdopodobnie wilka, choć nie wykluczał, że to jednak pies. Zgodnie z procedurą jeszcze w ten sam dzień straż miejska powiadomiła Służby Komunalne Miasta w Wodzisławiu, które miały zająć się sprawą. Doszło jednak do pomyłki i martwego wilka nie zabrano, dlatego zwłoki leżały w lesie kolejny tydzień. Co dokładnie się stało? Już wyjaśniamy.
Wspomnianego 2 marca straż miejska przesłała do Służb Komunalnych Miasta zgłoszenie odnośnie „zabrania zwłok psa na ul. bocznej Młodzieżowej”. Ponieważ była sobota, pracownicy SKM odebrali zgłoszenie w poniedziałek. O godz. 9.30 brygada z działu oczyszczania miasta pojechała we wskazane miejsce i z pobocza zabrała zwłoki. Ale były to zwłoki psa - innego zwierzęcia, które leżało w pobliżu. Temat wydawał się więc zamknięty.
8 marca straż miejska ponownie zwróciła się do SKM. Żeby dowiedzieć się, dlaczego zwłoki wilka/psa jednak nie zostały zabrane. W toku wyjaśniania sprawy stało się jasne, że pracownicy SKM zabrali zwierzę z pobocza, ale inne niż to ze zgłoszenia z 2 marca. Wtedy pracownicy SKM ponownie pojechali na miejsce. Byli tam już policjanci i straż leśna. Około godz. 17.30 wilk został przetransportowany do chłodni SKM.
Zwłoki zwierzęcia trafią do badaczy z Uniwersytetu Warszawskiego. Potrzebne do badań próbki pobiorą też pracownicy straży leśnej.
(mak)
"zwłoki" zwierzęcia nazywamy padliną. Chociaż zdaję sobie sprawę ,że lewackie granty naukowe skutecnie robią papkę z mózgu.
Życie - ważne , że jest temat do opisania.