Do rady wrócił Lenk. Wrócił też temat płotu przy boisku w Studziennej
Były prezydent Raciborza Mirosław Lenk znów zasiada w radzie miasta. Uczestniczył w posiedzeniu komisji budżetowej i wspierał Henryka Mainusza w staraniach o zgodę prezydenta Polowego na dokończenie płotu przy boisku LKS Studzienna.
Wyjaśnienie prezydenta rozsierdziły Henryka Mainusza. Powiedział, że gdyby nie społeczna praca działaczy klubowych, Miasto musiałoby się wstydzić za opłakany stan swego majątku. - Bo zawsze jest tak, że nie ma za co i nie ma kim o niego zadbać. Zrobili to za gminę i dla gminy – mówił były przewodniczący rady miasta. Mainusz „oskarżył” Polowego o brak szacunku dla społecznego zaangażowania mieszkańców Studziennej. - Sugeruje pan, że oni dokonali jakiejś wywrotowej działalności? Nie umiem tego skomentować – zakończył H. Mainusz.
Prezydent Polowy odpowiedział, że w urzędzie należy dochować procedur administracyjnych. W sprawie związanej z dokończeniem płotu jest ich aż nadto.
Do dyskusji włączył się Mirosław Lenk, radny i były prezydent (wrócił do samorządu po paru miesiącach przerwy związanej z absencją chorobową). Powiedział, że zgoda na rozbiórkę została udzielona, choć formalnie istnieje błąd, że nie ma jej na piśmie. - Ktoś zapomniał. Niewątpliwie trzeba to naprawić – mówił. Do prezydenta Polowego zwrócił się apelem by ten nie patrzył na problem z płotem wyłącznie „przez pryzmat niedomagań administracyjnych, tylko po ludzku spojrzał na wykonaną pracę i spróbował pomóc ludziom”. - Proszę o ludzkie spojrzenie – podkreślił.
Dotarliśmy do pisma LKS Studzienna w sprawie rozbiórki, na które klub nie uzyskał jakiejkolwiek odpowiedzi z magistratu. Ustaliliśmy też, że w umowie użyczenia między Miastem a klubem, z 2006 roku, widnieje zapis, że „dokonywanie wszelkich ulepszeń” obiektów użyczonych LKS Studzienna wymaga uzgodnień na piśmie.
Koszt wykonania ogrodzenia oszacowano (stan na jesień ubiegłego roku) na ponad 25 tys. zł netto (plus VAT 23%).
Ludzie
Radny, były prezydent Raciborza
Radny Gminy Racibórz.
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.
Czyli wyszło "niedomaganie administracyjne" byłego prezydenta M. Lenka. A Pan Mainusz powinien sam się wstydzić, bo to za czasów, gdy przez 3 kadencje (albo 4?) był u władzy doszło do "opłakanego stanu majątku" Miasta i to on nie przypilnował aby o to zadbać.
A czy umowa ustna nie jest wiążąca?
To się panowie Majnusz i Wyględa pomylili. Ale skąd te nerwy!?
Czyli złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma!
To też: "Wyjaśnienie prezydenta rozsierdziły Henryka Mainusza....".
"Prezydent Polowy odparł, że sprawa jest wciąż badana („dalej myślimy”) i o szczegółach nie chciał więcej mówić, co zirytowało Henryka Mainusza. Domagał się wyjaśnień, więc Dariusz Polowy powiedział, że rozbiórki płotu dokonano nielegalnie, a to majątek gminy. Prawnicy urzędowi sprawdzają temat i nie wiadomo czy wobec „sprawców” nie należy wyciągnąć konsekwencji prawnych. Owszem, poinformowali oni urząd o swoich zamiarach, ale żadnej zgody na piśmie nie otrzymali. Płot rozebrano w oparciu o ustalenia „na gębę”. Polowy oznajmił, że w urzędzie zastanawiają się czy nie doszło do próby wyłudzenia pieniędzy na remont płotu, bo tego domaga się teraz radny w imieniu działaczy klubowych. - Staram się nie krzywdzić klubu – zaznaczył D. Polowy." - bardzo ciekawe.
Zawiadomić prokuraturę. Nic nie załatwiać z nimi na "gębę". Tak mogli sobie kiedyś robić i jest jak jest. Porządna miotła ma tu jeszcze wiele do zamiatania... Do roboty panie Polowy!