Nauczyciele w powiecie wodzisławskim chcą strajku. Ale nie wszędzie
Nauczyciele zdecydowanej większość szkół podstawowych i średnich w powiecie wodzisławskim opowiedzieli się w referendach za strajkiem w szkołach. Jego początek planowany jest na 8 kwietnia. Ale są wyjątki. Najwięcej nauczycieli nie poparło strajku w gminie Lubomia.
Co z egzaminami?
W dniach 10-12 kwietnia zaplanowano egzamin gimnazjalny, tydzień później rozpocznie się egzamin ósmoklasisty, a na początku maja – matury. Jeżeli strajk potrwa kilka, a nawet kilkanaście dni, wystąpią trudności związane w przeprowadzeniem ważnych egzaminów. - Minister edukacji Anna Zalewska twierdzi, że egzaminy odbędą się. Tylko mam wrażenie, że nie ma pojęcia jakie są w trakcie tych egzaminów procedury. Ciągle mamy nadzieję, że do strajku nie dojdzie, że rząd przychyli się do naszych postulatów. Jeśli tak się nie stanie, o wszystkich szczegółach będziemy na bieżąco informować - wyjaśnia Maria Tkocz. Dodaje, że strajk nauczycieli nie może być dla rządzących zaskoczeniem, bo rozmowy dotyczące postulatów nauczycieli trwają od dawna. - Ciągle słyszeliśmy, że budżet nie jest z gumy i nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli. Tymczasem okazuje się, że pieniądze są, ale dla innych grup w społeczeństwie - dodaje mając na myśli ogłoszony niedawno program „Piątka Kaczyńskiego”, czyli 500 plus na pierwsze dziecko, „trzynasta” emerytura czy brak podatku PIT do pracowników do 26. roku życia.
– Pikiety, strajki, próby nawiązania konkretnych rozmów zostały słabo zauważone. Teraz wszyscy wytykają nam termin strajku, choć nie został on ustalony na dzień jakiegokolwiek egzaminu, lecz 2 dni wcześniej i ogłoszony kilka tygodni wcześnie. Jak jeszcze mamy dać do zrozumienia uczniom, rodzicom, władzom samorządów, że chcemy, by egzaminy się odbyły? Tylko Ministerstwo Edukacji Narodowej zdaje się nie widzieć problemu – mówi prezes oddziału ZNP w Rydułtowach Wojciech Koźlik.
Jak pracują i zarabiają nauczyciele w Czechach?
Czeski system wynagradzania nauczycieli znacznie różni się od polskiego. W Czechach nie funkcjonuje karta nauczyciela. Nie ma również stopni awansu zawodowego, od którego uzależniona jest wysokość pensji. Etat nauczyciela wynosi zaś 40 godzin tygodniowo, z czego przy tablicy musi spędzić 22 godziny, pozostały godziny ma na przygotowanie zajęć, pisanie projektów i pracę z dokumentacją nauczyciela. Dla porównania etat polskiego nauczyciela w szkole to na ogół 18 godzin (22-25 nauczyciela w przedszkolu). Nauczyciele w Czechach mają również nieco mniej wolnego. Ferie zimowe trwają tydzień. Latem, wolne trwa w miesiącach lipcu i sierpniu.
Z kolei wysokość pensji uzależniona jest od stażu pracy oraz zaangażowania nauczyciela. Od stażu pracy zależy do jakiej grupy zaszeregowania trafi nauczyciel, przy czym w każdej grupie zaszeregowania jest ponadto kilka stopni. Czynnikiem motywacyjnym są dodatkowo premie.
Umiejętności i zaangażowanie w wykonywanie przez nauczyciela obowiązków ocenia dyrektor szkoły. - Jeśli widzę, że nauczyciel wykonuje tylko podstawowe zadania do niego należące, to ma niższe premie. Jeśli się stara, jego podopieczni osiągają sukcesy, to wtedy proponuję wyższą stawkę czynnika motywacyjnego – mówi Sabina Suchanek, dyrektor Szkoły Podstawowej z polskim językiem nauczania w Lutyni Dolnej.
Jak wyjaśnia, nauczyciel z 10-letni stażem zawodowym może liczyć w Czechach na pensję w wysokości około 33 tys. koron brutto. - Myślę, że na rękę jest to około 25 tys. koron – mówi Suchanek. Przy kursie korony w wysokości 0,1669 jest to około 4,1 tys. zł. Jak powiedział nam nauczyciel z 5-letnim stażem w pracy, który w Polsce byłby pewnie nauczycielem kontraktowym, być może mianowanym, w Czechach zarabia on mniej więcej tyle, ile w Polsce nauczyciel dyplomowany.
Nie wierzę w to co mówią nauczyciele, niech pokażą roczne rozliczenie PIT, wtedy będą kawa na ława, okaże się zupełnie coś innego. Szkoła ma zapewnić zajęcia, niewiem czego boją się rodzice? Nie mogą zamknąć szkoły.
Podwyżki za co? Jak i tak większość materiału muszą dzieci omówić z rodzicami w domu bo takie jest zadanie domowe bo Pani nie zdążyła!!!
A ja się strajkiem nie przejmuję, moje dziecko w poniedziałek i wtorek i każdy normalny dzień idzie do szkoły, bo szkoła nie może być zamknięta i dyrektor musi zapewnić uczniowi opieke i realizację programu nauczania
Dokładnie, niech podają ile zarabiają na godzinę. Coraz bardziej tracę do nich szacunek.
Wakacje wolne, soboty, niedziele, święta wolne, ferie wolne..... o czymś jeszcze zapomniałem????
A niech ktoś poda ile to średnio na godzinę pracy wychodzi ? Ja mam miesięcznie 168 godzin i zarabiam 2800 brutto . Mam wyższe wykształcenie więc.? Jaki strajk po co dla kogo? Wstyd !