W polskiej szkole u czeskich sąsiadów
Od ponad 100 lat w Lutyni Dolnej w Czechach, nieopodal granicy z gminami Godów i Gorzyce, działa Szkoła Podstawowa z polskim językiem nauczania. Odwiedziliśmy ją na zaproszenie obecnej dyrektor tej placówki, Sabiny Suchanek.
Lepszy zarobek, przyjaźniejszy program
W szkole pracuje 18 pracowników, z czego 14 to nauczyciele. Część pracuje w oparciu o umowy zlecenie, dojeżdżając tylko na naukę konkretnych przedmiotów. 6 nauczycieli pracujących w Lutyni Dolnej na stale mieszka w Polsce. Wśród nich m.in. Agnieszka Brzeżek z Wodzisławia Śl. Co skłoniło ją do tego, by pracy szukać w tej szkole? - Pracowała tu moja koleżanka. Z jej opowiadań wiedziałam czego można się tu spodziewać. Np. że można tu lepiej zarobić, niż w szkole w Polsce, że nie ma karty nauczyciela i tych wszystkich stopni awansu zawodowego. Wiedziałam, że jest dobra atmosfera pracy. I rzeczywiście dyrektor dba o pracowników, ma z nimi dobry kontakt. Powiedziałabym, że panują tu rodzinne relacje – opowiada Agnieszka Brzeżek. Wskazuje również na to, że sam proces nauczania przebiega nieco inaczej niż w Polsce. Jest przyjaźniejszy dla ucznia. - Wydaje mi się, że program nie jest tak przeładowany, że nauczyciel ma więcej czasu na indywidualną pracę z uczniem. Poza tym stopniowanie trudności materiału, jaki musi opanować uczeń jest inne niż w Polsce. W Czechach uczniowie uczą się pewnych rzeczy w trzeciej lub czwartej klasie, podczas gdy w Polsce już w klasie drugiej – mówi Brzeżek i dodaje, że bardzo sobie chwali pracę w czeskiej szkole i nie wyobraża sobie, by miała pracować teraz w szkole w Polsce.
Artur Marcisz
Chodzi o to, że w nauczaniu są treści programowe, a nie "rzeczy" ;)
~symfonia: Czytaj całe zdanie i czytaj ze zrozumieniem zanim coś palniesz.
(cyt.) "W Czechach uczniowie uczą się pewnych rzeczy" :D