W centrum miasta mieszkają jak za króla Ćwieczka
Czteroosobowa rodzina mieszka w samym centrum Radlina. Bez kanalizacji, ciepłej wody i ogrzewania z sieci. Dodatkowo boryka się z arogancją kolejnych zarządców budynku, którzy są głusi na jakikolwiek prośby o poprawę sytuacji.
Bezczynności kolejnych zarządców
Podczas remontu (i w późniejszych latach) pani Wioleta kierowała do kolejnych zarządców budynku (m.in. był nim Tech-Drob z Rybnika) wiele pism. Dotyczyły m.in. wymiany stolarki okiennej, likwidacji pieca kaflowego i montażu kotła na węgiel. - Urzędnicy przekazywali moje pisma z wydziału do wydziału, zapowiadali wizyty i wizje lokalne, ale ostatecznie nikt się nie pojawiał. Byliśmy bezradni w obliczu takiej bezczynności i bezczelności z ich strony. Dlatego zdecydowaliśmy się, że pomimo braku wymaganych pozwoleń wykonamy te remonty - wyjaśnia. Kilka tygodni temu panią Wioletę odwiedzili pracownicy SRK. - Powiedzieli mi, że nie została wyrażona zgoda na zmianę sposobu ogrzewania dlatego mam zlikwidować kocioł, a oni zamontują mi w salonie z powrotem piec kaflowy. To jakiś absurd - nie kryje oburzenia radlinianka. Dodaje, że ma również zakaz palenia w piecu węglowym, ponieważ komin budynku jest w fatalnym stanie i konieczny jest jego remont. - SRK nie kwapi się do tych prac, a przecież leży to w ich obowiązkach - mówi sfrustrowana.
Szukają innego mieszkania
Pani Wioleta wraz z rodziną zajmuje mieszkanie o powierzchni 80 m2, gdzie stawka za jeden m2 wynosi 4,5 zł. Jednak kiedy się wprowadzała, czynsz był o wiele niższy. - 15 lat temu w sumie za mieszkanie płaciliśmy 100 zł. Czynsz wzrasta, odkąd wraz z mężem samodzielnie podnieśliśmy standard mieszkania. Kolejni zarządcy budynku w żaden sposób się do tego nie przyczynili - dodaje. Podkreśla, że na przestrzeni lat nie wykonali praktycznie żadnych remontów, o które prosiła. - Według nich żadne prace nie są konieczne. No bo po co komu kanalizacja, ciepła woda czy zabezpieczone szambo - ironizuje pani Wioleta. W obliczu braku jakichkolwiek działań zarządców budynku, Przybyłkowie szukają innego mieszkania. Jednak szkoda im opuszczać miejsce, w które włożyli wiele pracy, czasu i pieniędzy. - Mieszkamy w tym miejscu ponad 15 lat. Najbardziej jednak boli bezczelność, ignorancja i bezczynność właścicieli familoka - dodaje z żalem pani Wioleta.
(juk)