Sprezentowała „Malucha” Hanksowi. I opowiedziała, jak unikać depresji
Monika Jaskólska opowiedziała uczniom starszych klas Szkoły Podstawowej w Skrzyszowie o akcji „Maluch dla Toma” i swojej znajomości z aktorem Tomem Hanksem. Ta historia była jednak tłem dla opowieści o depresji i problemach psychicznych, z którymi zmaga się coraz więcej dzieci i młodzieży. Jaskólska opowiedział o tym, jak ich unikać.
Hanks się dowiedział… z telewizji
Akcja nabierała tempa, wraz z rozgłosem medialnym dołączali do niej kolejni sponsorzy i wielkie nazwiska, m.in. Rafał Sonik, zwycięzca Rajdu Dakar w kategorii quadów. - A najlepsze w tym wszystkim było to, że sam Hanks o niczym nie wiedział – przyznała pani Monika. Ale się dowiedział, kiedy pewnego niedzielnego poranka, oglądając z żoną telewizję, zobaczył informację, że w dalekiej Polsce trwa akcja, której on sam jest bohaterem. - Jego menadżerowie bardzo dokładnie sprawdzili, co to za akcja, kim jestem. A po jakimś czasie Tom sam do mnie zadzwonił. - Powiedział, że bardzo podoba mu się ta akcja, docenił fakt, że zbieramy środki na oddział dziecięcej psychiatrii, bo sam również w dzieciństwie chorował na depresję – powiedziała Jaskólska, która dostała od aktora zaproszenie na spotkanie z nim w Stanach Zjednoczonych. Tam otrzymała książkę autobiograficzną z autografem, która trafiła na licytację. - Ta książka była dla mnie tak ważna, że podczas powrotu ze Stanów cały czas miałam ją przy sobie w torebce. I stało się nieszczęście, bo w torebce otworzyła mi się butelka wody i książka się przemoczyła – wspomina Jaskólska. Całą historię opowiedziała Hanksowi, prosząc go o przesłanie jeszcze jednej książki, a ten rzeczywiście wysłał nowy egzemplarz. - Tom, mimo że ma status gwiazdora, pozostał zwyczajnym człowiekiem. Wiem co mówię, bo przy tej akcji poznałam wielu ludzi ze świata polskiego show biznesu i choć ich osiągnięcia są o wiele mniejsze niż Hanksa, to nie są tak przystępni jak on – wspomina.
Sam Hanks, który 1 grudnia 2017 r. odebrał malucha (rocznik 1974, koloru białego) w rezydencji polskiego konsula w Los Angeles, docenił akcję i wsparł ją również finansowo, deklarując, że z własnych pieniędzy przekaże tyle samo, ile w czasie akcji zebrali darczyńcy z Polski. Ponadto, jako fan starych samochodów, postanowił poszukać „syreny”, czyli kolejnego auta, produkowanego m.in. w Fabryce Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej. Po wyremontowaniu, ma ją wystawić na licytację jako swoją, a środki przekazać na wyposażenie kolejnego oddziału dziecięcej psychiatrii.