Miał być Orlen, ale nie będzie. Co dalej ze stacją SKR?
Pod koniec 2016 r. przedstawiciele Spółdzielni Kółek Rolniczych zapowiadali, że SKR będzie dążyć do unowocześnienia swojej stacji paliw, działającej w Gorzycach przy ul. Rybnickiej. Do dziś wygląd stacji nie zmienił się ani trochę. Nowy prezes Marek Rybarz, syn poprzedniego prezesa Kazimierza Rybarza, zapewnia jednak, że do zmian dojdzie wkrótce.
W listopadzie 2016 r. radni nie zgodzili się na budowę nowej stacji paliw przy ul. Rybnickiej w Gorzycach (DK 78), nie wyrażając zgody na odpowiednie zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Konkurencji nie chciała również Spółdzielnia Kółek Rolniczych w Gorzycach, która ma swoją stację paliw w centrum Gorzyc i nowy a przede wszystkim nowoczesny obiekt byłby dla niej kłopotem. Już wtedy jednak część radnych zwracała uwagę SKR-owi, że przydałaby się modernizacja, należącej do Spółdzielni stacji, bo jej wygląd, krótko mówiąc, do najlepszych nie należy. - Mamy ładną gminę, niech i ta stacja będzie ładna – apelowała wówczas radna Elżbieta Rebizak. Marek Rybarz, będący w tamtym czasie kierownikiem stacji mówił, że trwają rozmowy z Orlenem na temat możliwości unowocześnienia obiektu. Do dziś jednak na stacji nic się nie zmieniło. Świat idzie do przodu, a gorzycka stacja… wygląda powoli jak skansen. Zaś ruch na niej, choć mieści się w centrum dużej gminy, przy bardzo ruchliwej drodze krajowej, jest raczej niewielki.
Franczyza za droga
Zapytaliśmy więc Marka Rybarza, od września ubiegłego roku już prezesa Spółdzielni, o dalsze losy obiektu i zapowiadaną 2,5 roku temu możliwość modernizacji stacji. Rybarz zapewnia, że przez dwa lata SKR prowadziła rozmowy nie tylko z Orlenem, ale też z Lotosem i kilkoma innymi franczyzodawcami o możliwości modernizacji stacji i uruchomienia jej pod jedną ze znanych marek. Nic z tego jednak nie wyszło. Poszło o koszty. - Wyliczyliśmy, że koszt takiej franczyzy po naszej stronie wyniósłby około 500-600 tys. zł. To dla nas zbyt duża kwota – mówi Rybarz. Jak wyjaśnia, stacja musiałaby by zostać wykonana w identycznym standardzie, jak inne stacje danej marki. - Płytki w łazienkach musiałyby być takie jak na innych stacjach, całe wyposażenie stacji również identyczne. To samo z towarem, kawy, oleje. Jak to policzyliśmy to wyszło nam, że byłoby to o wiele droższe, niż gdybyśmy to sami zrobili. W dodatku stacja musiałaby działać 24 godziny na dobę, co wiązałoby się z koniecznością zatrudnienia dodatkowych pracowników, a więc z kolejnymi kosztami. A nie ma pewności, czy w nocy na stacji byłby ruch – mówi Rybarz. Jego zdaniem, SKR we własnym zakresie jest w stanie zmodernizować stację kosztem 300-350 tys. zł.
Zacznijmy od tego że stacja w gorzycach nie jest normalna, monopl gwarantuje jej powiązanie z władzą lokalna
Prędzej gruszki na wierzbie urosną niż p. Rybarz (PO) dogada się z Orlenem lub Lotosem (PiS). I w ten sposób polityka miesza nawet w takich sprawach jak normalna stacja w Gorzycach. A mieszkańcy dalej będą jeździć do Wodzisławia, Chałupek, Syryni albo ostatecznie do Gorzyczek (nawet po zniżce 30 gr/l dla aut z SWD i tak jest tam za drogo)