Strajk nauczycieli. Opozycja krytykuje Polowego za brak zajęć
Radny Michał Kuliga wystąpił na kwietniowej sesji z krytyką - w imieniu opozycyjnego klubu "Razem dla Raciborza" - adresowaną do prezydenta miasta Dariusza Polowego. Włodarz musiał wysłuchać cierpkich uwag odnośnie postępowania magistratu w czasie protestu nauczycieli.
Stanowisko Klubu Radnych Razem dla Raciborza wobec braku działań Prezydenta Miasta Racibórz i Wydziału Edukacji Kultury i Sportu w zakresie zapewnienia opieki uczniom raciborskich szkół w okresie protestu nauczycieli.
Wyrażamy swój sprzeciw i dezaprobatę wobec braku działań prezydenta miasta i podległych mu urzędników w zakresie próby zapewnienia opieki raciborskim uczniom w czasie protestu nauczycieli i pracowników raciborskich placówek oświatowych.
Sprowadzanie protestu nauczycieli tylko do egzaminów gimnazjalnego, ósmoklasisty i problemu wynagradzania uważamy za nieprofesjonalne i próbę odwrócenia uwagi od powagi sytuacji.
Od ponad dwóch tygodni w raciborskich placówkach oświatowych nie odbywają się zajęcia lekcyjne i opiekuńcze, a rodzice nie są w stanie w pełni zapewnić opieki dzieciom z uwagi na swoją aktywność zawodową. Wiele miast w Polsce, wspomagając rodziców, organizuje w podległych sobie jednostkach zajęcia kulturalne, sportowe i rekreacyjne. O takie zajęcia apelowali radni Rady Miasta Racibórz długo przed rozpoczęciem strajku pracowników oświaty.
Brak choćby próby organizacji zajęć dla raciborskich uczniów w Arenie Rafako, raciborskim Aquaparku czy obiektach Raciborskiego Centrum Kultury oraz Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej, bazy sportowej Ośrodka Sportu i Rekreacji uważamy za nieprofesjonalne i nieodpowiedzialne.
Do uwag przedstawionych w przemówieniu Michała Kuligi odniósł się na sesji prezydent Dariusz Polowy. Zauważył, że akcje, o które prosili wcześniej radni (dr Ludmiła Nowacka oraz Paweł Rycka i M. Kuliga) "może byłyby fajne", ale do miejskich placówek oświatowych przychodzi w czasie strajku więcej nauczycieli niż dzieci. Polowy podał dane ze środy 24 kwietnia: do placówek przyszło ogółem 110 dzieci, a w pracy było 91 nauczycieli. Takie statystyki oznaczają, że pod opieką mogłoby się znaleźć ponad 2000 przedszkolaków i uczniów.
Już po sesji rozmawialiśmy na temat wypowiedzi prezydenta Polowego z radnym Kuligą. Ten oznajmił nam, że Dariusz Polowy nie rozumie, że do placówek miejskich przychodziłoby znacznie więcej dzieci, gdyby Miasto zapewniło im realną opiekę i zajęcia, jakie proponowali dr Nowacka i radni z Razem dla Raciborza. - Chodziło o działania wyprzedzające, których zabrakło w Raciborzu - ocenił M. Kuliga. Urzędnikom z Batorego jeszcze na sesji polecał kontakt z magistratem w Sosnowcu jako udane jego zdaniem rozwiązanie problemu opieki nad dziećmi na czas strajku.
Ludzie
Wiceprezydent Raciborza
Skoro dzieci mogą przychodzić do szkoły to po co się wyginać? Może dla fejmu?