Kryzys w szpitalu. Czy znikną dwa oddziały?
Dyrekcja z Gamowskiej wszczęła procedurę czasowego zaprzestania działalności na oddziałach otolaryngologicznym oraz wewnętrznym drugim. Powodem są wypowiedzenia złożone przez pracujących tam lekarzy.
Średnie płace
Jak zaznaczył dyrektor na decyzjach lekarzy ważą kwestie osobiste. – Nie są to raczej kwestie płacowe – ocenił. Wciąż rozmawia z chcącymi odejść, o przedłużeniu aktualnej umowy i o dalszej współpracy. Rozmowy toczą się z wieloma innymi zespołami i niewykluczone, że znajdą się następcy obecnie zatrudnionych. – Konkretnie nie jestem w stanie o tym jeszcze mówić, bo wszystko jest w trakcie – zaznaczył Rudnik. Wie, że nie będzie przebijać ofert dla lekarzy wyższymi niż u konkurencji stawkami. – To do niczego nie prowadzi. Jesteśmy po postępowaniach konkursowych i poziom stawek płacowych jest określony w szpitalu. Każdy ruch w jedną stronę spowoduje lawinę w drugą, a my staramy się utrzymywać średni poziom płac jeśli chodzi o region – podkreślił Ryszard Rudnik.
Geriatria na ratunek
Wyjściem z sytuacji byłoby połączyć dwa oddziały wewnętrzne w jeden, ale według szefa lecznicy będzie to zbyt duży oddział, trudny do prowadzenia. – Nie chcemy takiego rozwiązania – mówił o przemyśleniach dyrekcji Ryszard Rudnik. Na razie wiadomo, że pewien ciężar kosztów generowanych przez „dwójkę” przerzucony zostanie na geriatrię, gdzie są „wolne możliwości łóżkowe”. Będą tam trafiać do hospitalizacji wszyscy pacjenci w wieku powyżej 65 lat.
Czy u progu wakacji któryś z tych oddziałów zniknie z Gamowskiej? – Tego dziś nie powiem, ale musimy pewne rzeczy przewidywać – odparł mediom R. Rudnik. Uspokajał, że wniosek o zawieszenie można złożyć, ale działalności nie trzeba zawieszać. – Jak się pojawią okoliczności, że oddział można prowadzić to go będziemy prowadzić. Wtedy tylko poinformuję wojewodę że go prowadzę. Bo zawieszenie oddziału to decyzja administracyjna, a samo odwołanie tego zawieszenia nie wymaga już procedury – informował dyrktor.
Stres i płace
Dlaczego lekarze odchodzą? Decyduje m.in. ich wiek oraz rodzaj wykonywanej pracy. Obie szefowe oddziałów zagrożonych zawieszeniem mają lub będą miały w wakacje uprawnienia emerytalne. Praca w szpitalu jest stresująca i obciążająca. Tymczasem praca w przychodniach – znacznie mniej. – Część naszej kadry takiej pracy szuka, tym bardziej, że jest ona lepiej płatna. Tam trafia tylko pacjent „chodzący” więc i odpowiedzialność u nas jest zdecydowanie większa niż w Podstawowej Opiece Zdrowotnej – przedstawił R. Rudnik. Lekarzy „wyciągają” ze szpitalnego rynku zatrudnienia także firmy medyczne i farmaceutyczne. – Choćby laryngolodzy, dla których pokusą są oferty firm badających słuch. Podobnie jest z dermatologami. Ich oferty się nie uświadczy, bo pracują dla prywatnych firm dbających o wygląd – zaznaczył dyrektor.
Co z zresztą oddziałów? Zdaniem Rudnika zagrożeń nie ma. Lecznica ma teraz 33 rezydentów i na niektórych oddziałach, jak na ginekologii czy ortopedii można mówić o stabilizacji. Nawet na chirurgii „też jest wystarczająco” jeśli chodzi o obecne kadry oraz ich następców.
Mariusz Weidner
Ludzie
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Przecież ten szpital to kpina, z ością w gardle odsyłają do rybnika
kolejny" niewątpliwy " dyrekcji i ekipy powiatowo-spółdzielczej.
oczywiście ironiczna konstatacja nie może dotyczyć raciborskiej lecznicy ,ponieważ w tym wypadku dyrektor jest top of the top menegment a powiatowy zarząd sprawnie szpital nadzoruje i dotuje.
mając powyższe na uwadze można wnioskować o kolejne podwyżki i nagrody . trzeba z ufnością patrzeć w kolejne lata rozwoju szpitala ,rozszerzania działalności o nowe oddziały takie jak Szpitalny Oddział Ratunkowy.
jest super.
No i robi się jak w Wodzisławiu śląskim, za chwilę to nie będzie się gdzie leczyć.