Hydranty nie działają jak należy
Sieć hydrantowa w naszym mieście jest niewydolna - alarmują pszowscy strażacy, którzy podkreślają, że może to rodzić problemy podczas gaszenia pożarów. Jeden z zakładów wodociągowych winą za ten stan obarcza ukształtowanie terenu miasta, które odznacza się dużym zróżnicowaniem.
Na terenie Pszowa jest wiele hydrantów naziemnych, z których teoretycznie straż pożarna może czerpać wodę do gaszenia pożarów. - Ich stan techniczny pozostawia jednak wiele do życzenia - ocenia Piotr Fiszer, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Pszowie. - Prócz tego, że są ładne i kolorowe, to ich wydajność jest słaba, a ciśnienie wody jest niewystarczające - dodaje podkreślając, że korzystanie z nich zimą jest jeszcze bardziej ograniczone. Zawory hydrantów po prostu zamarzają.
Duże zróżnicowanie terenu
Za utrzymanie ulicznych hydrantów we właściwym stanie technicznym odpowiadają zakłady wodociągowe. W Pszowie są to dwie firmy: Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji (PWiK) z Wodzisławia Śl. oraz pszowski Amar. To właśnie na tych firmach ciąży obowiązek dokonywania przeglądów i konserwacji hydrantów. Jak tłumaczy Katarzyna Machowska-Bujak z wodzisławskiego PWiK-u, pszowska sieć wodociągowa, na której zabudowane są hydranty, nie jest odrębną siecią przeciwpożarową, ale tą samą, którą dostarczają wodę swoim odbiorcom. - Głównym czynnikiem mającym wpływ na wysokość ciśnienia wody w sieci jest bardzo duże zróżnicowanie wysokościowe terenu sięgające blisko 70 m - mówi Katarzyna Machowska-Bujak. W efekcie ciśnienie w sieci wodociągowej waha się od 2 do 6 barów. Nie może być wyśrodkowane, ponieważ dochodziłoby wówczas do awarii na wewnętrznych instalacjach wodociągowych budynków położonych w niższych partiach miasta. Od przedsiębiorstwa Amar nie udało nam się uzyskać komentarza.
Hydrant na pokopalnianym terenie
Naczelnik Fiszer przywołuje zeszłoroczny duży pożar budynku dawnej cechowni kopalni Anna przy ul. Skwary. - Z ogniem przez kilka godzin walczyło kilkanaście zastępów straży pożarnych. Gdyby nie hydrant w rejonie szybu Choroby II to tak naprawdę musielibyśmy wodę do gaszenia dowozić z innych gmin - mówi. Aktualnie z urządzenia strażacy nie mogą już korzystać. Hydrant znajduje się na prywatnym terenie należącym do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. - Gdyby miastu udało się przejąć urządzenie i teren wokół niego a później wykonać utwardzony dojazd, to hydrant zapewniłby dużą ilość wody do celów pożarowych dla naszego miasta o każdej porze roku - mówi Fiszer.
Temat hydrantu na pokopalnianym terenie jest pszowskich włodarzom dobrze znany. Jak wyjaśnia wiceburmistrz Piotr Kowol, znajduje się on pograniczu terenu sprzedanego przez SRK prywatnemu przedsiębiorcy a terenu, które miasto chce przejąć. - Do sprawy będzie można wrócić po faktycznym przejęciu przez miasto tego miejsca - mówi Kowol.
(juk)
Czy w Pszowie cokolwiek działa "jak należy" ? :O