Prezenty pierwszokomunijne – jakie były przed laty?
W sondzie ulicznej pytaliśmy przechodniów w Raciborzu czy pamiętają swój prezent z okazji Pierwszej Komunii Świętej? Współczesne prezenty komunijne to zwykle droga elektronika, kosztują niemało. Czy cieszyły się dzieci pierwszokomunijne kilka i więcej dekad wstecz? Na ulicach pytali Dawid Machecki i Mariusz Weidner.
Materiał wideo:
Pani Sabina
Otrzymałam żywego, biało-rudego króliczka. Nadałam mu imię Baks, kiedyś była taka bajka animowana. To nie był typowy prezent, dlatego pamiętam go dziś tak dobrze. Teraz już nie ma takich prezentów, bo królik był skromnym podarunkiem, a obecnie prezenty daje się takie, że przesłaniają dziecku to, co jest w tym szczególnym dniu najważniejsze. Komputery, laptopy czy smartfony to nie najlepsze prezenty. Dzieci „żyją” bardziej tym, co dostaną. Według mnie rower czy zegarek, które kiedyś dawano komunijnym dzieciom, to lepszy wybór.
Pani Teresa
Tego się nie zapomina. Dostaliśmy zegarki umf ruhla z NRD, innych wtedy nie było. Jeszcze święty obrazek i piernik. Dla nas to było coś wspaniałego, ale nieporównywalnego z obecnymi prezentami na komunię. Były jeszcze słodycze. W możniejszych rodzinach były łańcuszki czy kolczyki ze złota. Współczesne dziecko myśli o Komunii Świętej w kategorii: co dostanę? To nie jest dobre, lepiej byłoby dać mu coś skromniejszego. Powinno wiedzieć jaka wartość w tym dniu jest najważniejsza. Poza tym nie wszystkie dzieci mogą dostać drogie prezenty, więc nie powinno się obdarowywać jednego przesadnie, a drugi z powodu niezamożnej rodziny musi się czuć gorzej. Tymczasem daje się te „komóry i fury”, wszystko naj, naj.
Pani Renate
Rowerek dostałam. Taki bardzo mały, bez przerzutek. To już pół wieku minęło. Bardzo się nim cieszyłam. To był czerwony rowerek, kilka lat nim jeździłam, a potem jeszcze w rodzinie przekazałam i dalej nim jeżdżono. My się kiedyś bardziej cieszyliśmy takimi rzeczami. W święta to były orzechy i jabłka, a nie to co dzisiaj, bo wszystko ludzie mają. Prezenty w Polsce są „na bogato”. Mieszkam w Niemczech. Tam się takich drogich prezentów nie daje jak tutaj. Komputery, laptopy, telefony są prezentami, a u nas tak się nie robi. Takie 50 euro od gościa, dziecko sobie zbiera. W tym kraju idą w kredyty żeby kupić prezent, na którego człowieka nie stać.
Pan Jan
Pamiętam ten prezent. Dostałem kilogram cukierków, chyba owocowych i czekoladę. I oczywiście kartkę z życzeniami. Tak było na początku lat 60. ubiegłego wieku. Koledzy też dostawali takie prezenty. Skromnie było, nie tak jak teraz. Wiem, że dzisiaj dzieci dostają drogie prezenty, z których rower bywa najtańszy. Panuje przekonanie, aby jak najwięcej mieć, móc się tym pochwalić. Zamiast skromności jest bogactwo, a to niedobrze.
Pani Ania
Moim prezentem komunijnym był rower – tzw. góral. Damka, w kolorze różowym. Długo nim jeździłam. Był to prezent rodzica chrzestnego. Dziś sama jestem mamą i powolutku już myślę o komunii swego synka. Obserwuję co się daje z tej okazji i widzę, że ludzie dają pieniądze. Wtedy każdy kupi sobie co chce. Dla dziecka w tym wieku laptop czy telefon to chyba za szybko. Lepiej wydać coś w porozumieniu z rodzicami. Pamiętam, że z tego mojego roweru ja się bardzo cieszyłam i taka rzecz, z którą wychodzi się na dwór, do ruchu jest trafionym prezentem.
tez dostalem ruhle w 1963