Sołtysi bez pomocy
Pracując po kilka godzin w tygodniu, zajmowali się najprostszymi pracami, pomagali w utrzymaniu porządku. Kto? Osoby zatrudnione do prac społecznie użytecznych. Od kilku miesięcy już ich jednak nie widać. Bo urzędy nie dostały pieniędzy na ich zatrudnianie.
![Sołtysi bez pomocy](https://cdn2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2019/05/31/151737_1559289156_43071000.webp)
Do prac społecznie użytecznych kierowani byli zazwyczaj ludzie mający rozmaite problemy, nierzadko z alkoholem, a przez to często od lat pozostający bez stałego zatrudnienia, korzystające z pomocy społecznej. System prac społecznie użytecznych w założeniu miał na celu powolne przywrócenie ich rynkowi pracy, nauczenie ich nawyku chodzenia do pracy. Ludzie ci pracowali dla gmin, w których zamieszkiwali, a te tym chętniej korzystały z ich pracy, bo 60% kosztów zatrudnienia pokrywały pośredniaki, a 40% gminy. Kierowani byli do pomocy sołtysom, uzupełniali brygady gospodarcze w gminach. Czyścili rowy, sprzątali ulice, kosili gminne trawniki. Wykonywali inne nieskomplikowane prace. - W 2018 roku w gminach na terenie powiatu wodzisławskiego mieliśmy takich pracowników około 100 – powiedziała Anna Słotwińska-Plewka, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Wodzisławiu Śl. podczas swojej wizyty w Mszanie, gdzie kilka tygodni temu o sprawie dyskutowała m.in. z włodarzami gminy i radnymi.
W tym roku gminy na pomoc takich pracowników liczyć już nie mogą. Powód? PUP nie otrzymał pieniędzy na ich zatrudnienie.
W ubiegłym roku pula środków wodzisławskiego pośredniaka na tzw. aktywizację zawodową, obejmującą takie formy jak staże, doposażenie stanowisk pracy, czy właśnie prace społecznie użyteczne, wynosiła 2,5 mln zł. - A w tym roku otrzymaliśmy z funduszu pracy na ten cel tylko 600 tys. zł – wyjaśniła Słotwińska-Plewka. W związku z tym PUP musi przeznaczać pieniądze na te formy aktywizacji, które są najbardziej skuteczne. A taką formą są staże. - Na 260 osób, które skierowaliśmy na staże, dalszą pracę podjęły prawie wszystkie osoby. W zakresie prac społecznie użytecznych takiego wyniku nie mamy. Te prace podejmują wciąż te same osoby, które nie bardzo dają się aktywizować na rynku pracy – przyznała Słotwińska-Plewka. Jak dodała, Minister Pracy zostawił większe środki na aktywizację zawodową tylko w tych powiatach, w których bezrobocie jest wyższe od średniej krajowej.
– Szkoda, bo ci pracownicy byli gminom bardzo przydatni, sporo pomagali sołtysom. A myślę, że sami też czuli się potrzebni – podsumował Mirosław Szymanek, wójt gminy Mszana.
(art)
No tak...500 plus