Nowi księża z Pietrowic Wielkich i Raciborza
Potrzeba dziś dużej odwagi, by wejść na drogę kapłaństwa. Nazywano księży „czcigodnych” i „przewielebnych”, dziś zgoła inne tytuły i przymiotniki przylgnęły do nich, im dosadniejsze i bardziej wulgarne, tym więcej oklasków od hejterów. Nieco zasłużyliśmy na to, choć wspólny worek dla wszystkich jest krzywdzący, zbiorowa odpowiedzialność nigdy nie bywa sprawiedliwa - pisze ks. Jan Szywalski, przedstawiając nowych kapłanów z raciborszczyzny, którzy już w niedzielę odprawią msze prymicyjne.
Kilka tygodni wcześniej, 4 maja, dwóch młodych raciborzan otrzymało święcenia diakonatu. Mamy zatem nadzieję, że za rok znów będziemy mieli dwóch prymicjantów: jednego na Ostrogu, drugiego w parafii Matki Bożej.
Diakon Marcin Jaśkowski
Urodził sie 22 stycznia 1994 r. w Raciborzu. Do szkoły podstawowej chodził w Raciborzu na Ostrogu, następnie do Gimnazjum nr 2 im. Czesława Miłosza również na Ostrogu. Średnie wykształcenie zdobył w Technikum Ekonomicznym.
– Ministrantem nie byłem – mówi o sobie. – W mojej służbie kapłańskiej (diakonackiej) chcę być autentycznym świadkiem Chrystusa, który każdego dnia promieniuje Bożą obecnością, przyciągając ludzi do żywego Boga i Kościoła. Chcę pomagać innym w przeżywaniu ich wiary, doprowadzając do pięknego i fascynującego spotkania Boga z człowiekiem w sakramentach świętych. Droga kapłańskiego życia, na którą, jak głęboko wierzę i ufam, powołuje mnie Pan, jest także dla mnie drogą mojego własnego uświęcenia.
Diakon Dawid Halfar
Urodził się w Raciborzu 19 września 1995 roku. Uczył się kolejno w Szkole Podstawowej nr 15, potem w Gimnazjum nr 1 i w Liceum Ogólnokształcącym nr 2. Ministrantem został zaraz po pierwszej komunii świętej. Mówi o programie swego przyszłego kapłaństwa: – Dla mnie najważniejsza w przyszłej służbie kapłańskiej jest postawa służby wobec drugiego człowieka oraz miłość i dobroć wobec innych, która może świadczyć o Chrystusie daleko bardziej niż słowa.
Otaczajmy kapłanów modlitwą
Za kapłanów trzeba się modlić! Jaki lud, tacy kapłani, i odwrotnie. Do wszystkich pokus, które zagrażały kapłanowi, dochodzi dziś pokusa zniechęcenia. Brak odzewu, chłód otoczenia, małe owoce pracy, podcinają skrzydła.
Są jednak także liczne dusze wspierające swą modlitwą pracę kapłanów. Istnieją tzw. Margaretki, czyli małe, siedmioosobowe wspólnoty, które omadlają jednego, wybranego kapłana; w każdym dniu tygodnia czyni to inna osoba. Otaczają go swym wstawiennictwem jak białe płatki żółty środek margaretki.
Warto też przypomnieć mądre zalecenie dawnego kardynała wrocławskiego Adolfa Bertrama: „Żyjmy w naszych rodzinach tak, aby mogło wyjść z nich powołanie. Czy naprawdę z naszego domu wyjdzie kapłan lub siostra zakonna, pozostawmy Panu Bogu, ale żyjmy tak, aby mogło zrodzić się powołanie wśród nas, abyśmy wołaniu Bożemu nie stawiali przeszkody”.
ks. Jan Szywalski