O kulturze i jej braku na drodze
Niedawno wysłuchałem audycję w telewizji na temat arogancji na naszych drogach, wśród naszych kierowców. Pod tym względem stanowimy „europejską” czołówkę i co najgorsze, że to zjawisko ma tendencję zwyżkową, nie tylko w naszym kraju, ale również i za granicą. Tak wypowiadają się nasi eksperci. Powody tego zjawiska oceniane przez specjalistów były różne.
Nie usłyszałem jednak w tej dyskusji o zagrożeniach jakie to zjawisko przynosi na naszych drogach. Zacznę od bezpodstawnego używania sygnału dźwiękowego, który na naszych drogach stał się „straszakiem” na wszystko, co znajduje się na jezdni i poza nią (na wałęsające się psy, koty i inne zwierzęta) a już szczególnie na kierowców (i pieszych). Używanie przez kierowców „bezpodstawnie” sygnału dźwiękowego uważam za największe „chamstwo i arogancję” - o czym wielokrotnie pisałem, brak własnej kultury osobistej, budzące agresję u drugiej osoby (kierowcy, pieszego), odwraca uwagę od prowadzenia pojazdu, a tym samym stwarza niebezpieczeństwo na jezdni. Powoduje strach, niepokój, szczególnie u kierowców z małym stażem (po kursie), co do powstałej przyczyny użycia przez nieodpowiedzialnego kierowcę sygnału. Przypominam więc art 19 pkt 1,2 kodeksu drogowego, cytując: „Kierujący pojazdem może używać sygnału dźwiękowego lub świetlnego, w razie gdy zachodzi konieczność o niebezpieczeństwie, zabrania się: - nadużywania sygnału dźwiękowego lub świetlnego, - używanie sygnału dźwiękowego na obszarze zabudowanym chyba, że jest to konieczne w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem”.
Arogancją jest omijanie pojazdów stojących w korku, oczekujących na dalszą jazdę, poprzez jazdę poboczem, chodnikiem dla pieszych, a najczęściej „na trzeciego”. Nerwowe „uniesienie” wyrażone za pomocą ust, z których można dowiedzieć się o użytych słowach, z dodatkiem uniesionego palca. Jazda „na zderzaku”, co przy nagłym hamowaniu poprzedzającego pojazdu doprowadza najczęściej do kolizji. Jest to również denerwujące dla kierowcy, który obserwuje pojazd jadący za nim w niebezpiecznej odległości.
Pojawiają się na naszych drogach kałuże i rozlewiska spowodowane opadami deszczu. Wjeżdżanie w nie z dużą prędkością jest niebezpieczne, zwłaszcza gdy kałuża hamuje koła jednej strony pojazdu. Widząc kałużę zawczasu powinniśmy zmniejszyć prędkość dlatego, że nie wiemy czy kałuża nie przykrywa czasem potężnej dziury w jezdni. Tego typu sytuacje okazują się jednak fatalne w skutkach dla pieszych ochlapywanych w sposób bezmyślny, arogancki przez nieodpowiedzialnych kierowców, śmiejących się często z dowcipu, jaki im się rzekomo udał. Wszystkim „dowcipnisiom” oraz tym, którzy przez braku uwagi oblewają brudną wodą pieszych, pragnę przypomnieć obowiązujący przepis kodeksu drogowego: „nie narażać kogokolwiek na szkodę”. Jeżeli okoliczności umożliwiają zidentyfikowanie kierowcy, musi on liczyć się z koniecznością pokrycia strat.
Mamy czasy tzw "PLUS", może czas aby rządzący zrobili kolejny "PLUS"; czyli "POLICJANT 50+" co 50 metrów na drodze postawić policjanta drogówki
Wczoraj bylem swiadkiem jak bardzo mlody kierowca z kolegą Skodą koloru bordo przeganiał ludzi piskiem opon obok Biedronki i na przejsciu obok Biedronki, mając z tego przeganiania świetną zabawę. Nie podam numerów rejstracyjnych, ale mam nadzieję ze przeczytają i coś z tego wywnioskują. Nastepnym razem bedzie inaczej.
Powód jest tylko jeden, brak policji na drogach, normalne nieróbstwo mundurowych w białych czapka h.