Krzysztof Dybiec wybiera się do parlamentu. „Zamierzam pukać do wszystkich drzwi”
Wodzisławianin Krzysztof Dybiec wystartuje w jesiennych wyborach parlamentarnych. Pytamy, co skłoniło go do takiej decyzji.
– Jakie inne wyzwania pan widzi? Jakie dostrzega pan problemy Śląska, powiatu wodzisławskiego, które należy rozwiązać? I jak to zrobić?
– Powtórzę: współpraca edukacji z biznesem. By młodzi ludzie mieli tu pracę, dobrze zarabiali i wspierali swoich rodziców i dziadków. Śląsk zawsze kojarzył się z wielopokoleniowymi rodzinami. Teraz ta tradycja zanika. Młodzi ludzie wyjeżdżają stąd i nie wracają. To problem nie tylko naszego Subregionu. To samo dotyczy kraju morawsko-śląskiego w Czechach. Nasi sąsiedzi policzyli, że do 2030 r. ubędzie im 250 tys. osób. Kwestia wyludnienia jest jednym z kluczowych problemów w ramach niedawno nawiązanej współpracy pomiędzy pięcioma izbami gospodarczymi naszego Subregionu i pięcioma izbami gospodarczymi z kraju morawsko-śląskiego. Żeby zapobiec wyludnieniu, już teraz musimy zacząć działać. Kolejne ważne zagadnienie - potrzeba decentralizacji. Nie może być tak, jak teraz, że rząd w tak wielkim stopniu dysponuje pieniędzmi mieszkańców Wodzisławia, Rybnika czy Raciborza, żeby łatać „swoje” dziury. Nie może być również tak, że rząd nakłada na samorządy różne obowiązki, a nie przekazuje pieniędzy na ich realizację. I wreszcie - przez ostatnie lata rząd zaniedbał kwestię stowarzyszeń. W Wodzisławiu i okolicach jest wiele aktywnych osób: Zosia Bornikowska - organizatorka Wodzisławskiej Nocy Teatrów czy Festiwalu Kuglarzy, Irek Stachowski – prezes Klubu Sportowego Forma, Kazik Piechaczek z GRH Powstaniec - organizator wielu pikników militarnych. Mogę długo wymieniać. Działają, organizują ciekawe wydarzenia dla mieszkańców, a robią to za minimum budżetowe, nierzadko dokładając z własnej kieszeni, na przykład na paliwo. Moim marzeniem jest, by każde stowarzyszenie dostało z państwa dotację w wysokości równej wpływom ze składek, które uzbiera. Ważne jest również to, by podnieść status nauczycieli. Nie tylko poprzez wyższe zarobki, ale poprzez działania uświadamiające niezwykle istotną rolę, jaką pełnią w społeczeństwie. Przecież każdy z nasz przez wiele lat „przechodzi” przez ich ręce, to oni nas kształtują.
– Związał się pan z Koalicją Obywatelską. Ostatnie sondaże dają ugrupowaniu 28,9 proc. poparcia w wyborach parlamentarnych. Czy w związku z tym nie obawia się pan trudności z wywalczeniem mandatu?
– Każda partia ma swoich zwolenników. Mam nadzieję, że KO osiągnie dobry wynik oraz że m.in. SLD i PSL przekroczą próg wyborczy i wejdą do szerokiej koalicji z KO, żeby to PiS był w sejmowej mniejszości. Lepiej, gdy wspólnie rządzi kilka partii, niż jedna. Taka sytuacja inicjuje dyskusje, burze mózgów, poszukiwanie najlepszych rozwiązań. A co do moich szans? Jestem społecznikiem, osobą bezpartyjną. Działam na tym terenie od lat. Wielokrotnie krążyły domysły: „pewnie Dybiec chce startować na prezydenta, na radnego”, które nigdy się nie potwierdziły. Mało kto wierzył, że można coś robić społecznie, dla publicznego dobra. A jednak! Teraz, kiedy podjąłem decyzję o starcie w wyborach, liczę na wsparcie. Liczę na głosy ludzi młodych, którzy do tej pory nie mieli swojego kandydata, który rzeczywiście mógłby reprezentować ich interesy w Sejmie.
Honoratka ?
Czy Pan chce iść do Warszawy uciekając od Wodzisławskiego i śląskiego ciężkiego smogu? Czy myśli Pan ,że ludzie będą chcieli dalej zdrowie marnować w Wodzisławiu?
To coś na posła??? Głowa mała...
Do mnie proszę nie pukać...
Nie głosuje na Dybca bo nie chce LGBT w Wodzisławiu , dość lewackiej dyktatury
Dybiec najpierw przeproś Marlenę Toman która wprowadziła światową firmę KES na tą pustynie inwestycyjną. Obraziłeś ja publicznie zarzucając jej kłamstwo, że doprowadziła do podpisania kontraktu, a sam nie załatwiłeś ani jednej inwestycji w mieście, prezesie Izby Gospodarczej.