Sunny Side przed burzą [ZDJĘCIA, WIDEO]
Choć zapowiadało się na burzę, to ostatecznie kiepska pogoda ominęła Racibórz i kolejny koncert letni doszedł do skutku. Tym razem przed publicznością wystąpił zespół The Sunny Side.
Materiał wideo:
To miał być ostatni, zaplanowany przez Raciborskie Centrum Kultury, akcent lata spędzonego na bulwarach nad Odrą. I o mały włos nie zakończył się fiaskiem, i to nie z powodu muzyków, lecz niesprzyjającej aury. Szczęściem burza zatrzymała się na linii rzeki, umożliwiając półtoragodzinny koncert ku radości przeszło setki odważnych i muzykalnych raciborzan.
Na naszej scenie na plaży pojawiło się trio o nietypowym składzie instrumentów: Grzegorz Turczyński (ukulele, puzon, śpiew), Janusz Kula (gitara) oraz Kamil Rubik (instrumenty perkusyjne). Muzycy z Sunny Side, proponując wszechstronny, lekki, choć chwilami ujazzowiony, zestaw utworów, dali swobodny i energetyczny show. Zabrzmiały przeboje m.in. Petera Gabriela, Franka Sinatry, Piotra Szczepanika i… Czerwonych Gitar. Nie zabrakło nawet przedwojennego szlagieru „Ostatnia niedziela” Jerzego Petersburskiego. Wisienką na muzycznym torcie okazało się spontaniczne wejście Alicji Ploch-Burdy, która z zespołem wykonała słynne „Fly Me To The Moon”.
Koncert przerwał zbliżający się deszcz, ale niedosyt słuchaczy, a także muzyków, częściowo zniwelowało swoiste jam session, które odbyło się później w gościnnych progach „Na końcu świata”. Przyjęcie tria jak i grającego przed trzema tygodniami zespołu kubańskiego dowodzi, że plaża nad Odrą stanowi znakomitą przestrzeń dla plenerowych koncertów, które na dobre zadomowiły się kalendarzu imprez a także pamięci melomanów.
źródło: RCK/MR
RCK powinni nas przeprosić za zrobienie nas w balona z helem.
Szału nie było, ale za to była spora grupa nas-zawiedzionych! Miały być szanty, a była wielka improwizacja, nawey nie jazz.
Brakowało jedynie "Kaczuszek" to też taka szanta bo kaczki lubią wodę
Faktycznie nieznane kawałki. Wszyscy znający szanty byli zaskoczeni. Czerwone gitary - sia la la la la la pa pa pa morza szum ŁEEEEEEEE HE HE HE HE mistrzowie aranżacji
Co z tego, że pierwsze słyszą - mieli przecież grać nieznane kawałki!
RCK powinno przeprosić przybyłych gości na ostatni koncert. Na koncert PLAŻA & SZANTY przychodzą słuchacze disco polo czy słuchacze ciężkiego metalu, jazzu , POPu czy szant , dla mnie jest oczywistością że szant i tak też było miłośnicy żeglarstwa i szant z całego regionu bo bedzie okazja posłuchać i pośpiewać szanty. A tu zaskoczenie piti pitu do kotleta. gdy goście prosili śpiewanie po polsku i o szantę "Pożegnanie z Liverpool" (klasyk) zespół odpowiedział że pierwszy raz słyszy. TRAGEDIA ŻENADA WSTYD
Granie nieznanych balad jest bardzo inspirujące i niezwykle niebanalne.