Odchodzi wieloletni dyrektor. Kto pokieruje komunikacją miejską w Rybniku?
Po blisko dwudziestu latach na emeryturę odchodzi Kazimierz Berger, dyrektor Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku. Bartosz Mazur główny specjalista w referacie transportu w rybnickim magistracie zadał prezydentowi Piotrowie Kuczerze kilka pytań o transport w mieście.
- Panie Prezydencie, ogłoszony został konkurs na stanowisko dyrektora Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku. Czy to przełomowy moment w rybnickiej komunikacji miejskiej?
Personalnie bez wątpienia tak. Dotychczasowy dyrektor, Kazimierz Berger, po długoletniej pracy na rzecz Zarządu Transportu Zbiorowego, a wcześniej także PKS Rybnik, odchodzi na emeryturę i nie da się ukryć, że swoją osobowością odcisnął znaczne piętno na rybnickich autobusach. Liczę jednak, że wyzwanie, jakim jest kierowanie transportem zbiorowym w centrum aglomeracji rybnickiej, będzie interesujące dla potencjalnych następców, stąd otwarty konkurs. Zależy nam na fachowcach.
Czy ma pan profil "idealnego kandydata"?
Albo kandydatki (śmiech). Najważniejsze cechy to otwarta głowa, inicjatywa i umiejętność rozmowy z ludźmi. Być może trzeba nowego, świeżego spojrzenia, być może musimy zupełnie przeorganizować komunikację, choćby dla sięgnięcia w większym stopniu po środki unijne na kolejną perspektywę finansową. Dobrze byłoby też, gdyby umiał (czy też umiała) liczyć. Po sąsiedzku (w Jastrzębiu-Zdroju - przyp. red.) wprost mówią o reorganizacji komunikacji, aby lepiej wykorzystywać autobusy i nie "wozić powietrza". Wiadomo, że komunikacja miejska ma pewne zadania społeczne, ale wszystko musi mieć ręce i nogi. Nie zależy mi na wprowadzaniu cięć na ślepo - raczej rad byłbym mieć człowieka, który wskaże oszczędności, ale też sposób ich zagospodarowania, tak aby poprawić obsługę transportową tam, gdzie przydałyby się dodatkowe wzmocnienia.
Liczy pan na miejscowych kandydatów czy myśli pan o kimś "z zewnątrz"?
Nie wyobrażam sobie zamykać się mentalnie na kandydatów spoza Rybnika. Dla mnie to może być nawet ktoś z Warszawy, jeśli tylko rzeczywiście chce pracować dla dobra rybniczan. Ale też musi to być ktoś, kto zna miasto i jego potrzeby, kto wie, gdzie mieszkają i pracują ludzie. Jeśli na rozmowie kandydat czy kandydatka, zapytani o Zebrzydowice, zaczną opowiadać o stacji granicznej i połączeniach z Cieszynem, to wiadomo, że raczej taką osobę - z dobrymi referencjami - wyślemy do MZK Jastrzębie (śmiech).
Co zatem jest "do zrobienia" w Zarządzie Transportu Zbiorowego w Rybniku? Z jakimi wyzwaniami musi się liczyć nowy dyrektor?
Rybnicka komunikacja to około 5 mln wozokilometrów rocznie, z czego około 1/6 przypada na gminy ościenne, z którymi mamy podpisane porozumienia. To pokazuje skalę działalności. Jest ponad 40 linii: obok silnych połączeń z regularnym taktem są także takie, w których pojedyncze kursy są w miarę możliwości dopasowywane do potrzeb lokalnych, np. dzwonki w szkołach. Budżet ZTZ to ponad 35 mln zł. To pokazuje skalę wyzwań, to pokazuje także "pole do optymalizacji". Oczekuję, że nowy dyrektor nie będzie biernym kontynuatorem zastałego stanu rzeczy, lecz że będzie potrafił zaskoczyć własnymi inicjatywami.
Czy w ramach konkursu przewiduje pan, że kandydaci i kandydatki przedstawią swoją wizję kierowania jednostką?
Wydaje mi się, że każdy przystępujący do konkursu przynajmniej z grubsza wie, do czego będzie dążył. Wizja tego, jak będzie wyglądać rybnicka komunikacja miejska, powinna być poparta tym, jak osiągnąć pożądany stan rzeczy. I takim celom powinno być podporządkowane funkcjonowanie Zarządu Transportu Zbiorowego.
Ludzie
Prezydent Rybnika