Nie ma chętnych do robót w przedszkolu
Wolne pomieszczenie po kuchni ma zamienić się w salę przedszkolną - taki jest plan. Gorzej z realizacją, bo trudno znaleźć firmę budowlaną, która chciałaby się podjąć tego zadania.
W ubiegłym roku włodarze gminy Lubomia zdecydowali o likwidacji kuchni w przedszkolu w Syryni. Miało to związek otwarciem przedszkola w Nieboczowach, gdzie powstała m.in. przestronna i profesjonalnie wyposażona kuchnia. Szefowie gminy uznali, że sensownym rozwiązaniem będzie, jeśli wspomniana nowa kuchnia przygotuje posiłki nie tylko przedszkolakom z Nieboczów, ale też przedszkolakom z Syryni. Został nawet zakupiony specjalny samochód do transportu posiłków.
Z kolei pomieszczenie, gdzie mieściła się kuchnia w przedszkolu w Syryni, miało zostać przekształcone na dodatkowy oddział przedszkolny. Tyle w teorii, bo gdy ruszyły procedury związane w realizacją inwestycji, na przeszkodzie stanęła sytuacja w branży budowlanej. - Ogłosiliśmy przetarg, który miał wyłonić firmę. Ale nikt nie nie zgłosił - mówi wójt gminy Lubomia Czesław Burek. Urzędnicy rozpisali kolejny przetarg. Znów to samo, czyli brak chętnych. - Nieoczekiwanie sytuacja się skomplikowała, ale będziemy nadal szukać firmy, bo chcielibyśmy jak najszybciej otworzyć dodatkowy oddział przedszkolny - podkreśla wójt.
Pośpiech wynika z potrzeb rodziców. - Decyzja o budowie przedszkola w Nieboczowach była ze wszech miar słuszna. Obecnie uczęszcza do niego 57 dzieci - mówi Czesław Burek. A przypomnijmy, że początkowo przedszkola nie było w planach. Ostatecznie powstało, ale i tak na terenie gminy w tym roku zabrakło 13 miejsc dla przedszkolaków. - Dlatego nawet trudno wyobrazić sobie, co by było, gdyby przedszkole w Nieboczowach nie zostało otwarte - dodaje wójt. - Utworzenie dodatkowego oddziału w przedszkolu w Syryni spowoduje, że przynajmniej na razie zapewnimy miejsca wszystkim chętnym. Mamy nadzieję, że uda się jak najszybciej znaleźć wykonawcę adaptacji - liczy na taki scenariusz wójt.
(mak)
Ludzie
Wójt Gminy Lubomia