Mam na imię Marian. Jestem alkoholikiem
Pierwszy dzień w pracy zaczął od koniaku, którym szef witał nowego pracownika. Potem były zakrapiane alkoholem imprezy z okazji urodzin, imienin, rocznic i jubileuszy. Piło całe środowisko, choć jedni mniej, a inni więcej. On trochę więcej i trochę dłużej. Dziś, dzięki tym doświadczeniom może pomagać innym, bo Marian jest nie tylko alkoholikiem, który nie pije od 20 lat, ale i lekarzem.
Chorobę trzeba zrozumieć i zaakceptować
Jak sam przyznaje, na studiach medycznych, które kończył w Rokietnicy, nie było żadnych zajęć dotyczących uzależnień. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że sam sobie nie poradzi, ale nie miał pojęcia jak zacząć leczenie. – Jako lekarz dosyć szybko zorientowałem się, że jestem alkoholikiem, ale ta wiedza w niczym mi nie pomogła. Sąsiad, z którym piłem, po każdym odwyku wracał do alkoholu, aż w końcu zatruł się metylem i zmarł. On nie miał już nic do stracenia, ja bardzo dużo, dlatego postanowiłem spróbować – tłumaczy swoją decyzję.
Pójście do poradni uzależnień wymagało dużej odwagi, bo nagle lekarz musiał się stać pacjentem i przyznać przed sobą, że wyczerpał już wszystkie inne możliwości. Kiedy usłyszał o leczeniu zamkniętym w szpitalu w Gorzycach albo Branicach, zgodził się na każdy rodzaj terapii, byle tylko móc chodzić do pracy. Wcześniej porzucał ją na całe tygodnie, a teraz okazała się bardzo ważna. Tym razem jednak nie zawiódł. Zjawiał się na wszystkich spotkaniach i mityngach. – Kiedy trafiłem do „Krokusa”, zostałem bardzo mile przyjęty. Wszyscy ucieszyli się że przyszedłem i dali mi ogromne wsparcie. Nauczono mnie wypowiadać na głos słowa: mam na imię Marian. Jestem alkoholikiem. Nawet jeśli sobie to uświadamiałem wcześniej, to przyznanie tego przed wszystkimi było czymś zupełnie nowym – podsumowuje.
Chciał walczyć przede wszystkim o rodzinę i nadrobić czas, w którym powinien być mężem i ojcem.
Kiedy przekroczył barierę wstydu, zaczął o swojej chorobie rozmawiać, bo ją zrozumiał i zaakceptował. Do dziś pracuje w tej samej przychodni i leczy tych, którzy jeszcze pamiętają czasy, gdy pił. – Jak wcześniej przychodził do mnie pacjent i mówił, że zapił i nie poszedł do pracy, to go rozumiałem. Bez problemu wypisywałem L4, żeby doszedł do siebie. Nigdy nie wysyłałem go na leczenie. Chroniłem go, tak jak mnie chronili inni. Teraz potrafię takiemu człowiekowi pomóc nie tylko dlatego, że jest lekarzem, ale przede wszystkim dlatego, że jestem alkoholikiem. Kilka lat temu moja pacjentka z atakiem kolki nerkowej zadzwoniła po pomoc na pogotowie. Odmówili przyjazdu ze względu na potężną mgłę. Wtedy zadzwoniła do mnie. Była noc, ale przyjechałem, zrobiłem zastrzyk i poczekałem aż zacznie działać. Gdy teraz przychodzi do mnie do poradni zawsze powtarza: ja wam tego nie zapomnę, że wyście mnie uratowali – tłumaczy Marian. On też jest wdzięczny wszystkim tym, którzy uratowali jego.
Katarzyna Gruchot
Raciborskie mityngi
Poniedziałki: godz. 15.00, Czyste Serca, ul. Eichendorffa 14 – Zakład Karny, godz. 18.00, Janek, ul. Warszawska 29 - salka przy parafii NSPJ (drugi otwarty)
Wtorki: godz. 17.00, Katharsis, ul. Morawska 1 - parafia (czwarty otwarty), godz. 18.00, Bez nazwy, ul. Jana Pawła II 6 (wszystkie zamknięte)
Środy: godz. 10.00, Niedzielna, ul. Kościelna 1 (wszystkie otwarte), godz. 17.00, Krokus, ul. Szewska 5 (pierwszy otwarty)
Czwartki: godz. 18.00, Janek, ul. Warszawska 29 - salka przy parafii NSPJ (wszystkie zamknięte)
Piątki: godz. 18.00, Helios, ul. Szkolna 21 (trzeci otwarty)
Soboty: godz. 17.00, Krokus, ul. Szewska 5 (pierwszy otwarty)
Niedziele: godz. 18.00, Niedzielna, ul. Kościelna 1 (wszystkie otwarte)
Poradnia Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia będzie pracować do 20 grudnia zgodnie z harmonogramem: poniedziałki 8.00 – 20.00, wtorki 15.00 – 20.00, środy 15.00 – 20.00, czwartki 8.00 – 20.00, piątki 8.00 – 17.00. Rejestracja telefoniczna w godzinach pracy poradni 32 415 38 35.