Płynie rzeka wąwozem jak dnem koleiny... Ukraińcy w Raciborzu
Nie można określić dokładnie ilu Ukraińców i Ukrainek żyje obecnie na terenie Powiatu Raciborskiego. Opierając się na danych udostępnionych przez Straż Graniczną, 3 stycznia 2020 r. na terenie województwa śląskiego przebywało 20261 cudzoziemców, z czego 14904 było obywatelami Ukrainy. Były to osoby z ważnym tytułem pobytu wydanym przez Wojewodę Śląskiego.
Święto Trzech Króli u nas, a u nich w tym dniu Wigilia. Boże Narodzenie w Kościele prawosławnym jest dwa tygodnie później, niż u nas w Kościele katolickim. Nawet sylwestra mogą obchodzić drugi raz pod nazwą „Stary Nowy Rok”(ukr. Staryj Nowyj Rik) obchodzi się go w nocy z 13 na 14 stycznia. Wówczas można usłyszeć „З Новим Роком!” ( Z Nowym Rokom). Takie zwyczaje u nich. U kogo?
Wydaje mi się, że nie zwracam już większej uwagi, gdy słyszę w Biedronce lub w Lidlu rozmowy w języku ukraińskim lub rosyjskim. Wygląda to tak, że prawie zawsze większa grupa cudzoziemców lub cudzoziemek pośpiesznie robi zakupy w hipermarkecie, by do zapłacie szybko wskoczyć po busika, którym przyjechali i odjechać w sobie znane miejsce pracy lub zamieszkania. Ludzie – widma.
W Raciborzu Ukraińców jest wielu. Stanowią obsadę niejednego zakładu pracy. Nie jest tajemnicą gdzie mieszkają, gdzie sporządzono dla nich małe hotele. W poszukiwaniu intymności na ulicy dosyć często przed tymi miejscami kwaterunku spacerują oni przytuleni do telefonów komórkowych, którym powierzają swoje sekrety i marzenia. Telefony im na te żale i radości odpowiadają.
Aktualnie interesuje mnie jak pracę u nas na obczyźnie oceniają sami Ukraińcy. Wielu z nich dobrze mówi po polsku. A jeśli nie mówi, to rozumie język polski. Podejmują u nas pracę, na którą nie można znaleźć chętnych polskich rąk. Nie ma w Polsce budowy lub kuchni w restauracji, gdzie nie pracowali obywatele z kraju Zełenskiego i Poroszenki.
Powiat raciborski traci mieszkańców. Ludzie się wyprowadzają, Wyjeżdżają ludzie w wieku produkcyjnym. Jadą z dziećmi. Polscy pracodawcy potrzebują pracowników. Mają możliwość i posiłkują się pracownikami spoza UE tzw. krajów trzecich tj. zza wschodniej granicy. Raciborski PUP w zeszłym roku wydał 1249 zezwoleń na ich pracę oraz 80 zezwoleń dla pracowników sezonowych.
Polskę i Ukrainę dzieli granica. Łączy słowiański język, doświadczenie przynależności do RWPG i Układu Warszawskiego. Kto pamięta jeszcze dziś te archaiczne twory? Ukrainie nie udało się wyrwać z tamtych zależności tak jak nam. Dziś młodzi Ukraińcy z doświadczonego wojną kraju starają się u nas odnaleźć szczęście i parę dolarów amerykańskich. Oni wszystko przeliczają na USD.
Słyszę, że na Ukrainie pielęgniarka pracująca w szpitalu od 20 lat zarabia 150 USD, a opłaty wynoszą 100 USD. Nauczyciel zarabia 200 USD. Spawacz dostaje 200 USD, a emeryt 100 USD. Oczywiście to przeliczenia, bo Ukraina ma własną walutę. Minimalna ustawowa pensja to 4723 UAH, hrywien (759 zł). Średnia pensja w zeszłym roku wynosiła 10237 UAH. Dużo? 385 USD, czyli jakieś 1650 zł.
Wydaje się, że mało się zarabia, więc życie może tam być tanie. Litr mleka kosztuje 33,41 UAH, czyli 5,37 zł. Zwykłe mleko. Karkówka bez kości w cenie 148 UAH (23,8 zł), kawa Jacobs 250 g to 22 zł. U nas 12 – 15 zł. Większość spożywczych produktów jest w cenie podobnej do tych w Polsce lub droższa, a pensja jest jak wyżej. W sumie oni przyjechali tu do pracy, by żyć, a nie inwestować.
Na podstawie tzw. oświadczeń, które są rejestrowane w Urzędach Pracy wynika, że w pierwszej połowie zeszłego roku, najświeższe dane, w Polsce pracowało 845929 obcokrajowców zza wschodniej granicy. Ukraińcy stanowili najliczniejszą grupę narodowościową w liczbie 764759. Zgłoszenie oświadczenia kosztuje pracodawcę 30 zł. Nie można określić ilu pracuje w Raciborzu
Spotkałem się w zeszły tygodniu z Anastazją Marfonową i Nikolajem Michajlenko, aby dowiedzieć się jak Ukraińcy, o ile nie wrócą na święta do ojczyzny, spędzają swoje święta w Polsce. Na wiele zadanych pytań odpowiedzi zaczynały się zwrotem: U nas to wygląda tak, ale tu robimy to tak i tak. Wynikało to z ekonomii, innego porządku dni wolnych w Polsce, miejsca w pokoju.
Wigilijna uczta „swiatweczir” wygląda bardzo podobnie jak ta polska. Jest barszcz, ale ze wszystkimi warzywami. Nie dzielą się opłatkiem. Uczta rozpoczyna się obowiązkowo od kutii. W domach moich rozmówców kutię robi się na ryżu, a nie na pszenicy. W sumie w zależności jaki rejon Ukrainy to jest inaczej. Podział na Wschód i Zachód jest bardzo widoczny. Dniepr jest granicą. Zachód to tradycja.
O zwyczajach, kolędach, kolędnikach można napisać jeszcze dużo słów. W czasie tej miłej rozmowy usłyszałem jednak coś ciekawego. Ukraińcy są zainteresowani zamieszkaniem na stałe w Raciborzu. Gdy przyjeżdżają do Raciborza z dziećmi, to nie ma większego problemu, by dzieci dostały się do przedszkoli i szkół. Brakuje u nas pracy dla kobiet. Sam mężczyzna nie utrzyma tu rodziny.
Nie powinienem być zaskoczonym, ale byłem. Moi rozmówcy ukończyli wyższe uczelnie. Podobno większość Ukraińców, którzy decydują się na pracę w Polsce ma wyższe wykształcenie. To właśnie oni chcą przeprowadzić się do Polski z całą rodziną, nawet kiedy nie mają polskiego pochodzenia. Sam Racibórz kojarzy im się jako małe i spokojne miasto, w którym wszystko jest.
Podobne warunki jak w Polsce, Ukraińcy mają też w Czechach. Rynek niemiecki jest bardziej hermetyczny, ale jeśli ktoś jest fachowcem i zna język na poziomie B2 też dostanie tam pracę. Ukrainiec może w Polsce po jakimś czasie otrzymać status rezydenta Unii. On też musi się wykazać znajomością języka na poziomie B1. Sam egzamin kosztuje 700 zł i niestety nie zrobi się go w Raciborzu.
Obcokrajowcy u nas nie mają łatwo. Mam jednak wrażenie, że pracownicy – koczownicy siłą swoich rąk podtrzymują przemysł i budownictwo w Polsce. Mam skojarzenie z rzeką, która niepostrzeżenie przez dzień i noc napędza młyn na rzece. Może dzięki tej fali najemnych i wykształconych ludzi uda nam się utrzymać populację mieszkańców Raciborza na stałym poziomie. Niemieckie miasta tak robiły z napływowymi robotnikami, jeszcze na długo przed napływem uchodźców z Syrii.
Tysiące przyjezdnych. Jest jakiś dozór? Nadzór nad tym procesem nie kończy się rejestracją obcokrajowca w PUP Racibórz. Nasza Straż Graniczna czuwa. Nie ma tu scen jak w serialu „Wataha”. W SG w 2019 r. na terenie powiatu raciborskiego dokonała 4 kontroli legalności zatrudnienia, które objęły 80 cudzoziemców. Stwierdzono 2 obcokrajowców pracujących nielegalnie. Trzech pracodawców dostało mandaty karne. Za zatrudnianie bez umowy w stosunku do jednego pracodawcy został skierowany wniosek do sądu za zatrudnienie bez umowy.
Artur Wierzbicki
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Redaktor co Ty robisz? Co chcesz zdziałać ?