Przez remont mostu w Rudach zniszczył oponę, czyli mieszkaniec kontra firma
Do redakcji Nowin zgłosił się Daniel Forysz z Rud, opisując problem, jaki spotkał go w chwili budowy mostu nad rzeką Rudą. Sprawa rozbija się o rozciętą oponę.
Na czym polega problem? Aby to wyjaśnić, musimy cofnąć się w czasie. Zdarzenie działo się na początku lipca 2019 roku. Wówczas w Rudach trwała wyczekiwana od lat budowa mostu nad rzeką Rudą. Ruchem sterowała tam sygnalizacja świetlna, a przejazd był możliwy jednym pasem. Daniel Forysz kursując tamtą trasą, tak jak inni kierowcy, musiał zatrzymywać się, w chwili kiedy „zielone” było dla nadjeżdżających z przeciwka. Tak było i 3 lipca. Prowadząc wówczas ciągnik, zatrzymał się we wskazanym miejscu, oczekując na swoją kolej. Widział, jednak że z drugiej strony najeżdża ciężarówka, aby umożliwić jej swobodny przejazd, najechał ciągnikiem na sfrezowaną tam nawierzchnię drogi. I w tym cały szkopuł, bo jak twierdzi, tym sposobem opona ciągnika została rozcięta.
Czytelnik nie czekając chwili dłużej, aby dalej móc wykonywać pracę na roli, udał się do sklepu po nową oponę. Co jak wylicza, kosztowało go sporo, bo 400 złotych zakup oraz demontaż z montażem 300 zł, co razem daje 700 złotych. Jak relacjonuje nam, poprzez kierownika budowy zwrócił się do firmy Nowak–Mosty wykonującej zadanie z prośbą o odszkodowanie za zaistniałą stratę. Jednak twierdzi, że nie udało się dojść do porozumienia. Finalnie sprawa otarła się o ubezpieczalnie, wykonawcy, która uznała jednak, że nie ma podstaw do wypłaty odszkodowania.
O sprawie z uszkodzoną oponą dowiedziała się również policja, o interwencję prosił pan Daniel. Nie działo się to jednak w chwili zdarzenia, a dzień później, bo jak twierdzi czytelnik, w chwili zgłaszania dowiedział się, że mundurowi pojechali do wypadku. Policjanci z kolei potwierdzają, że interwencja, o której mowa miała miejsce. – Według interweniujących funkcjonariuszy do uszkodzenia pojazdu doszło z winy wykonawcy remontu z uwagi na złe zabezpieczenie robót drogowych. 33–letni poszkodowany został poinformowany, że może ubiegać się o odszkodowanie od zarządcy drogi/wykonawcy remontu, a w przypadku braku porozumienia skierowania sprawy na drogę cywilną. Ponadto informuję, że dokumentację ze zdarzeń udostępniamy tylko na wniosek uprawnionego podmiotu – przekazał nam mł. asp. Paweł Malcharczyk.
Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się również mailowo do firmy Nowak–Mosty. Wówczas prezes Zarządu Władysław Nowak przekazał nam kontakt telefoniczny do kierownika budowy Arkadiusza Wojtusia. – On udzieli wyczerpującej informacji – zapewniał nas prezes. Przedzwoniliśmy więc pod wskazany numer.
Arkadiusz Wojtuś powiedział nam z kolei, że czytelnik, o którym mowa przyszedł do niego następnego dnia po zaistniałej sytuacji. – Nie wezwał policji w dniu zdarzenia. Twierdzi jednak, że na asfalcie – który sfrezowany był około jednego, dwóch tygodni, gdzie wcześniej nic się nie zdarzyło – rozerwał oponę. Ja nie wiem co to za człowiek, dla mnie na dobrą sprawę powinien od razu wezwać policję na miejsce zdarzenia, powiadomić ochronę na placu budowy. Dla mnie to problem wiarygodności – przyznał kierownik.
Zapytaliśmy jednak Arkadiusza Wojtusia czy są jakakolwiek szanse załagodzenia tej sprawy. Przyznał, że nie on za to odpowiada, a ubezpieczyciel. Zapowiedział, że rozezna temat. Informując nas, abyśmy odezwali się w ciągu kolejnych dni. I tak zrobiliśmy, jednak odpowiedzi już nie otrzymaliśmy. Pomimo wielokrotnych prób kontaktu, nasz telefon nie został już odebrany.
(mad)
Trzeba było wezwać Policję , bo bez ich glejdu ciężka walka z ubezpieczalniami.