Bez walki z ASF dziki znikną z naszych lasów
REGION Populacja dzika w ostatnich latach notuje duży przyrost m.in. z powodu łagodnych zim. – Dziki często korzystają z tego, co rolnicy wysieją na polach. Spore znaczenie we wzroście populacji dzika ma kukurydza, która zapewnia jednocześnie wartościowy pokarm, jak również Dzicze watahy żyją w kukurydziskach i praktycznie nie muszą z nich wychodzić. Przyrost masy ciała tym samym też jest duży. Lochy, które teoretycznie dopiero w trzecim roku życia powinny wydać potomstwo, rozmnażają się już po pierwszym roku. W tych warunkach atmosferycznych ich przychówek dorasta, co wpływa na rozrost populacji – wyjaśnia Janusz Foltys, nadleśniczy Nadleśnictwa Rybnik. Nadleśnictwo to obejmuje m.in. leśnictwa na terenie powiatu wodzisławskiego. Tym, co ogranicza przyrost populacji dzika są drapieżniki, jak wilki. W naszych lasach jest ich jednak niewiele. Drugim elementem regulującym populację są polowania oraz odstrzały redukcyjne. Do tego dochodzą zdarzenia komunikacyjne.
Dzicze watahy żyją w kukurydziskach i praktycznie nie muszą z nich wychodzić. Przyrost masy ciała tym samym też jest duży. Lochy, które teoretycznie dopiero w trzecim roku życia powinny wydać potomstwo, rozmnażają się już po pierwszym roku. W tych warunkach atmosferycznych ich przychówek dorasta, co wpływa na rozrost populacji – wyjaśnia Janusz Foltys, nadleśniczy Nadleśnictwa Rybnik. Nadleśnictwo to obejmuje m.in. leśnictwa na terenie powiatu wodzisławskiego. Tym, co ogranicza przyrost populacji dzika są drapieżniki, jak wilki. W naszych lasach jest ich jednak niewiele. Drugim elementem regulującym populację są polowania oraz odstrzały redukcyjne. Do tego dochodzą zdarzenia komunikacyjne.
Podstawowym sposobem ograniczenia wystąpienia wirusa ASF jest rozrzedzenie populacji dzika. – Nasza wieloletnia statystyka połączona z inwentaryzacją zwierzyny wskazują jednoznacznie, że populacja zwierzyny łownej (nie tylko dzika) w ostatnich kilkudziesięciu latach stale rośnie. Ostatnio na jubileuszu koła łowieckiego „Pod Bukiem” przedstawiono jego historię. Pierwszego jelenia pozyskano w rejonie Rybnika w latach 60. ubiegłego wieku. Teraz na terenie obwodu łowieckiego zarządzanego przez to koło występuje ok. 200 jeleni. To pokazuje realny przyrost zwierzyny. Na terenie zarządzanym przez Nadleśnictwo Rybnik populacja dzika jest pod stałą kontrolą. Od kilku lat, kiedy podejmowane są działania związane z redukcją dzika zaczęła się ona zmniejszać, nadal są jednak koła, które płacą po kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowań za straty wyrządzone przez dziki – mówi Janusz Foltys.
Na terenie Nadleśnictwa Rybnik działa 14 kół łowieckich. Nadleśniczy jest instancją odwoławczą, kiedy rolnik uzna, że oszacowane przez łowczych straty są za niskie. Ustawa Ministerstwa rolnictwa tzw. lex Ardanowski, dotycząca odstrzału dzika ma dwa cele: pierwszy to ograniczenie wirusa afrykańskiego pomoru świń, drugi to ograniczenie szkód wyrządzanych przez dziki na polach. Zdaniem rybnickiego nadleśniczego brak ograniczenia populacji dzika może mieć skutek zupełnie odwrotny. - Przykłady z innych państw pokazują, że przez wirusa ASF możemy pozbyć się zupełnie populacji dzika, a to byłoby katastrofalne. Dzik jest tzw. sanitariuszem lasów. Wyjada pędraki i szkodniki, które doprowadzają do chorób i wymierania drzewostanów – podkreśla nadleśniczy. Leśnicy obawiają się również pojawienia się wirusa na naszym terenie np. poprzez wyrzucenie w lesie nieprzetworzonego mięsa, a do tego wystarczy kanapka z wędliną. Dlatego pod żadnym pozorem nie powinniśmy dokarmiać zwierzyny na własną rękę.
Stek bzdur. Na początek jedno pytanie: Jakim sposobem ASF z wschodnich województw przeniósł się do lubuskiego nie wywołując zakażeń przy pokonaniu trasy ponad 300 kilometrów? Dzik od infekcji ASF po tygodniu już nie jest zdolny do jakiejkolwiek migracji, po dwóch tygodniach pada. Dziki nie utrzymują komunikacji z watahami oddalonymi o 3 kilometry? Może pan Fołtys wytłumaczy?