Radny Kusy na sesji mówił o fabrykach hejtu z pieniędzy podatników
Przewodniczący komisji rewizyjnej i szef klubu radnych PiS na lutowej sesji powiatowej wystąpił w sprawie PKS-u. Odnosząc się do niedawnej przeszłości spółki oraz kontroli w niej przeprowadzonej podał „sprawy, o których pewnie byśmy się nigdy nie dowiedzieli”.
Ankieta
Tomasz Kusy przyszedł na lutowe posiedzenie, niosąc kilka opasłych segregatorów z dokumentami. W minionym roku zajmowała się nimi komisja rewizyjna, kontrolując PKS, powiatową spółkę.
- Powrócę do poprzedniej sesji, gdzie jako przewodniczący komisji rewizyjnej podsumowałem jej pracę. Dziś wystąpię jako radny i uzupełnię swoje wystąpienie, tak jak obiecałem przed miesiącem - zaczął swoją interpelację T. Kusy. Szefa PiS-owców w radzie powiatu podirytował wówczas fakt, że starosta Grzegorz Swoboda „podniósł, że protokół z kontroli jest bardzo fajny, a przekazy medialne podtrzymały błogi stan zadowolenia”. - Zwróciły się do mnie osoby, zwracając uwagę na sytuację szpitala czy PKS, gdzie komisja rewizyjna przeprowadziła kontrole - mówił T. Kusy.
Wskazując na pełne segregatory, radny powiedział, że komisja, której przewodniczy zbadała w PKS kilkaset dokumentów. - Komisja rewizyjna nie powiedziała: jest świetnie i róbcie tak dalej. Otóż nie! - podkreślił Tomasz Kusy.
Kierowany przez Kusego organ kontrolny rady powiatu wypracował „stanowisko oparte na faktach, nieprowadzące do dyskusji”.
- Czym innym jest jednak ocena tego, co widziała komisja - zaznaczył radny.
Dodał, że nie chce opierać się na „odczuciach, plotkach i niedomówieniach”. Dlatego oprze się na protokołach z prac komisji rewizyjnej. - Ostatnio je streściłem, co okazało się niewystarczające - stwierdził w sali obrad przy placu Okrzei.
Na początek wrócił do czerwca 2019 roku, gdy z komisją kontaktował się były prezes raciborskiej spółki Kazimierz Kitliński. Wówczas starosta Grzegorz Swoboda pisemnie mu oznajmił, że jest przekonany o tym, że komisja nie wykryje w spółce żadnych nieprawidłowości. W swoim piśmie Kitliński przekazał według Kusego wiele ważnych informacji, ale członkowie komisji, w której szef PiS-owskiego klubu jest w mniejszości (większość członków reprezentuje koalicję Razem - PO) nie chcieli zajmować się innymi tematami poza głównym: oceną czy nadzór właścicielski w spółce jest sprawowany prawidłowo.
K. Kitliński skierował do Kusego korespondencję, która początkowo zaginęła. - Nikt nie widział tych przesłanych pism w czerwcu. Odnalazły się dopiero 22 sierpnia. - Dziwna sytuacja. Pismo w tak ważnej sprawie, adresowane wyraźnie do szefa komisji rewizyjnej, wylądowało gdzieś w referacie transportu - zauważył Tomasz Kusy. Dodał, że starosta Swoboda wyjaśnił sytuację i go przeprosił.
Komisja weryfikowała czy zarząd powiatu posiadał wiedzę o złej sytuacji powiatowej spółki. 2017 rok był dla niej trudny. Drożało paliwo, były braki kadrowe, a mimo to ówczesny starosta Ryszard Winiarski przyznał nagrodę roczną prezesowi Damianowi Knurze. Co istotne, zabrakło przy tym instrukcji z zasadami wynagradzania szefa spółki. - Taki brak ważnego dokumentu w tych okolicznościach to sytuacja niespotykana - dziwił się Kusy.
W rewizyjnej dopytywano prezesa Damiana Knurę, jaka byłaby sytuacja PKS-u, gdyby nie dopłacały doń samorządy. Ten oznajmił, że byłaby dramatyczna. Spółka nie utrzymałaby się na rynku, trzeba byłoby ograniczyć kursy i zatrudnienie i tylko szkolne kursy byłyby realizowane. W 2018 roku sytuacja się nadal pogarszała, ale nie było żadnego planu naprawczego. Gdyby zabrakło umów z gminami powiatu, spółka wytrzymałaby może rok, najwyżej dwa lata.
Kusy zauważył, że jeszcze 2 lata wcześniej PKS przynosił zyski, „a nagle leci na łeb, na szyję, a jej prezes mówi, że przewoźnik nie odnajduje się na rynku”. - To nie wiem, czy tak świetnie jest z PKS-em? - rzucił szef komisji na sesji, odnosząc się do optymistycznej postawy starosty.