Co z kontrolami na przejściach granicznych w Gołkowicach i Skrbeńsku
Coraz częściej mieszkańcy gminy Godów dzwonią do naszej redakcji i pytają: dlaczego przejścia graniczne z Czechami w Gołkowicach i Skrbeńsku nie są w żaden sposób monitorowane? - Dlaczego nie ma tam wojska lub jakichś innych służb, które sprawdzałyby, czy przyjeżdżający z Czech nie są chorzy?
Zdaniem dzwoniących do nas mieszkańców gminy, tematem powinien zająć się wójt. - Powinien wymóc, by jakieś kontrole na przejściach w naszej gminie były - mówi nasz rozmówca.
Mariusz Adamczyk, wójt Godowa przypomina, że wprowadzenie kontroli na granicach leży w gestii organów państwa, rządu, a nie samorządów. - Pytaliśmy o to służby wojewody i takiej decyzji nie ma. Natomiast trzeba pamiętać, że przejścia w Gołkowicach i Skrbeńsku to przejścia małego ruchu granicznego, obowiązuje tam zakaz poruszania się pojazdów powyżej 3,5 tony - mówi Adamczyk.
Przypomina, że na punkcie kontroli sanitarnej Gorzyczki, który w poniedziałek 9 marca został uruchomiony na autostradzie A1 na wysokości Krostoszowic, kontroli sanitarnej poddawani są pasażerowie wyłącznie autobusów i większych busów. Takie pojazdy nie korzystają z przejść granicznych w Gołkowicach i Skrbeńsku, gdzie obowiązuje ograniczenie tonażowe.
W Gołkowicach na przejściu znajduje się posterunek policji, a ponadto jest tam zainstalowany monitoring. Z kolei w Skrbeńsku od 28 lutego fizycznie niemożliwe jest przejechanie przez przejście pojazdów szerszych niż 2 m. Czesi po swoje stronie ograniczyli szerokość drogi, by wyeliminować tam ruch ciężarówek (które jeździły tam mimo obowiązującego ograniczenia tonażowego).
Jak zauważyliśmy, z przejścia w Gołkowicach korzystają osobowe vany, również zarejestrowane poza Śląskiem.
Od dzisiaj już powinne być zamkniete, jest zakaz przejscia i przejazdu w tym miejscu.
Dawno powinni zamknąć granice żeby nie można było tego jeszcze bardziej roznosić. A Ci wracający do kraju powinni być od razu poddani kwarantannie. A nie Czesi masowo wjeżdżają i sami sieją panikę roznosząc wirusa i wykupując wszystko co możliwe że sklepów.
Komuś w tych Gołkowicach i Skrbeńsku się pomieszało. Granice nie są zamknięte a kontrolowane są tylko autokary... a te przez granicę w Gołkowicach i Skrbeńsku nie przejeżdżają,
No bo przecież wszyscy poliszdojcze i winersznycle muszą jakoś wrócić na weekend do domu. Jutro dopiero się zacznie. A ile "smarkatych i pociągających" w osobówkach koło kontroli przemknie?