Woś w Trójce: jestem na ostatniej prostej do wyleczenia
Minister i poseł z Raciborza powiedział na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia, że będą jeszcze nieświadomym, że ma COVID-19 spotkał się w gronie znajomych i wszystkie te osoby są teraz zarażone. - To młodzi ludzie. Nie bagatelizujmy tej choroby. Też myślałem, że mój organizm sobie poradzi, a trafiłem do szpitala pod tlen - apelował w porannym Zapraszamy do Trójki.
W czwartek rano Michał Woś połączył się telefonicznie z prowadzącym audycję Marcinem Łukawskim. - Jestem na ostatniej prostej do wyleczenia - powiedział na początek. Podkreślił, że z żoną i córeczką "mieliśmy dobrą opiekę". Woś dziękował całej służbie zdrowia za zaangażowanie w te "ciężkie dni", pochwalał liczne akcje wsparcia dla medyków. Wspomniał o akcji "Leczo dla tych, co leczą".
Minister ochrony środowiska odniósł się do sytuacji prywatnej. Jego żona spodziewa się dziecka. - To była nasza największa obawa. Małżonka przeszła specjalistyczne badania. Teraz wszystko jest w porządku - zaznaczył.
Dziennikarza interesowało "jak wyglądał cykl rozwoju zakażenia" na przykładzie przypadku Michała Wosia. Ten podkreślił, że nie mam parcia, by opowiadać o sobie w mediach, ale występuje w nich, by upowszechnić wiedzę na temat tego, jak niebezpieczny jest COVID-19. - Sam myślałem, że młody, z silnym organizmem przejdę to szybko - przyznał polityk.
- Trzeba poddać się reżimowi, nie pozwólmy, żeby apogeum choroby nie przerosło możliwości służb medycznych - powiedział w radiowej Trójce minister Michał Woś.
Raciborzanin opowiedział o tym, jak się zaraził. To było na spotkaniu w ministerstwie sprawiedliwości, trzyosobowe grono, zachowano pewien dystans wobec siebie. Początkowo czuł się dobrze, potem pojawił się kaszel, który stopniowo się nasilał. Kiedy leśnik, uczestnik spotkania został przebadany, bo miał kontakt z osobą z zagranicy i okazało się, że ma COVID-19 to Woś z objawami przeziębienia też poszedł na badanie. Udał się do szpitala zakaźnego na Wolskiej w Warszawie.
- Szedłem tam z lekką gorączką 37,5. Zrobiono mi test, bo miałem kontakt z zakażonym i były objawy - oznajmił M. Woś.
Trzeci uczestnik spotkania z zarażonym w ministerstwie nie zaraził się. Podobnie niezarażeni są rodzice ministra, z którymi spędził, mając już koronawirusa pół dnia i noc, przebywając w domu. - Nasz kontakt był intensywny, ale widać wszystko zależy od odporności poszczególnych osób - ocenił minister.
Przestrzegał przed lekceważeniem choroby przez ludzi młodych. Woś uczestniczył w tamtych dniach w spotkaniu w gronie znajomych. - Oni wszyscy mają teraz koronawirusa. To młodzi ludzie, a się zakazili - podkreślił w radiu.
W szpitalu zakaźnym był trzy dni. Podłączono go do tlenu. - Organizm zaczął walczyć. W piątek wróciłem do domu, na leczenie domowe, bo stan zdrowia na to pozwalał - relacjonował Woś.
- Czy pan już pracuje? - spytał radiowiec. - Już będąc w szpitalu, miałem telefony, potrzebne były ustalenia, ale to nie jest taka praca jak na co dzień w ministerstwie - przyznał członek rządu. Będzie mógł wrócić do resortu kiedy ustąpi kaszel (Woś kaszlał na antenie podczas wywiadu) i inne objawy zakażenia. Kiedy jego stan się poprawi, przejdzie dwa testy pod rząd. Obydwa muszą być negatywne.
Ludzie
Poseł na Sejm RP
W trójce nie ma już Wojciecha Mana ,za to puszczają w eter kaszlącego Wosia. oj coś chora ta Trójka . A ten kaszel to jeden z objawów choroby?