Remont wiaduktu stanął w miejscu. Przez koronawirusa
- Prace na wiadukcie stoją w miejscu. Nikt tam nic nie robi - alarmują nas czytelnicy. Dlatego sprawdziliśmy, jaki jest stan jednej z większych inwestycji realizowanych na terenie Radlina. Okazuje się, że prace... utknęły w martwym punkcie.
RADLIN Od listopada zeszłego roku trwają prace budowlane na wiadukcie przy ul. Mariackiej w Radlinie. Przypomnijmy, że obiekt od dawna wymagał generalnego remontu. Dokładnie rok temu włodarze zamknęli go dla ruchu samochodowego, a kilka miesięcy później również dla pieszego. Radlińscy urzędnicy szacowali, że budowlańcy skończą prace do lipca. W tym czasie wiadukt złożony z trzech przęseł miał się stać obiektem jednoprzęsłowym. Zaś wzmocnienia przy skarpach zastąpione miały być ścianami oporowymi z gruntu zbrojonego. - Po zakończeniu inwestycji zmianie ulegnie standard poruszania się po jezdni - zapowiadał jeszcze niedawno zastępca burmistrz Radlina Zbigniew Podleśny. Okazuje się jednak, że termin zakończenia inwestycji jest mało realny.
Przykra niespodzianka
Za kwotę nieco ponad 4,5 mln zł modernizacją wiaduktu zajęło się przedsiębiorstwo z Gliwic. Pod koniec listopada, czyli kilka tygodni po rozpoczęciu prac, podczas prowadzenia robót rozbiórkowych budowlańcy odkryli jedenaście kabli sterujących ruchem kolejowym, których nie uwzględniono wcześniej w planie prac. - Zwołano pilne spotkanie z organami kolejowymi w celu rozwiązania problemu, podczas którego ustalono dalsze kroki postępowania - mówią urzędnicy z wydziału urbanistyki i inwestycji w radlińskim urzędzie miasta. Dodają, że wskazano wówczas na konieczność przygotowania dokumentacji przebudowy kabli i ich zabezpieczenia oraz uzgodnień w sposobie prowadzenia prac, w tym wyłączeń ruchu kolejowego. Koszty przebudowy kabli wyceniono na 200 tys. zł.
Roboty stanęły w miejscu
Odkryte nowe kable wykluczyły prowadzenie kolejnych robót, a dokładnie wykonanie gruntu zbrojonego od strony boiska. Dlatego wykonawca postanowił wykonać takie same prace od strony ul. Rybnickiej. - Niestety jeden z kabli przebiegający wzdłuż skarpy uniemożliwia prowadzenie głębokich wykopów związanych z konstrukcją do gruntu zbrojonego, ponieważ istnieje obawa o jego stabilność na skraju wykopu. W trybie pilnym spotkaliśmy się z wykonawcą oraz z inspektorem Tauronu i ustaliliśmy tryb postępowania zmierzający do likwidacji kolizji - przekazują radlińscy urzędnicy. Dodają, że stosowne porozumienie w tej sprawie zostało podpisane na początku marca. - Na jego mocy jesteśmy zobowiązani do przygotowania projektu przebudowy kabli. Trwają obecnie prace w tym zakresie - mówią urzędnicy. W międzyczasie ogłoszony został stan epidemiczny na terenie naszego kraju w związku z koronawirusem, a później stan epidemii. To skomplikowało sytuację. - Wykonawca powiadomił nas, że Tauron wstrzymuje wszystkie działania związana z nadzorami branżowymi, tym samym uniemożliwia mu działania przy przebudowie wiaduktu na szerszym froncie - przekazują urzędnicy.
W Chinach w tydzień budują szpitale, w 9 lat 55km przez środek oceanu a u nas przez śmieszne przetargi i nieudolnosc boomerów kawałka mostu nie idzie naprawić przez kilka lat, ważne żeby stawiać jakieś zasrane kwiatki i malować śmietniki co by stare baby se mogły popatrzeć idąc do sklepu po bułeczkę.
Burmistrz w tym czasie żyje polityka i wyborami. Brawa dla urzędników to popis nieudacznictwa ponad rok krótki wiadukt zamknięty! Szycie dalej Barbary maseczki na pokaz! Byle kasa leci gruba na urzędach!!!
Prace tam już dawno stanęły w miejscu um tak się przygotowal do tej inwestycji że teraz widać na skutki wywalić tych co nieudaczników z um Radlin bo to kpina mają być mieszkańców gdzieś a przejazd kolejowy na Korfantego czasem zamknięty na kilka godzin