Kiedy kościół nie jest na wyciągnięcie ręki, a Bóg upomina się o miejsce w świecie
O tym jak dobrze przeżyć Święta Wielkiej Nocy i poprzedzający je czas Triduum Paschalnego, w sytuacji kiedy nie można pójść do kościoła, w wigilię Niedzieli Palmowej rozmawialiśmy z ks. dr Wiesławem Hudkiem z parafii św. Brata Alberta w Żorach. Ks. dr Hudek to ceniony muzykolog i poeta. Pochodzi z Krostoszowic.
– Celebracja, o której ksiądz wspominał, kojarzy się jednak również z obrzędami. Wielu wiernym trudno sobie wyobrazić święta Wielkanocne bez poprzedzającej je adoracji krzyża, święcenia pokarmów, bez rezurekcji, której towarzyszy pieśń „Wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał”.
– Od trzech lat jestem asystentem kościelnym Międzynarodowej Federacji Pueri Cantores (federacja chórów dziecięcych i młodzieżowych – przyp. red.). Tydzień temu musieliśmy podjąć bolesną decyzję o odwołaniu kongresu, który miał się odbyć we Florencji. W związku z tym zostałem poproszony przez prezydenta tej federacji o napisanie listu do dzieci na Wielkanoc. Pisząc list przypomniała mi się rodzinna historia. Przypomniało mi się, jak kuzynka opowiadała o swoim dziadku, który kiedy wrócił z wojny, przez kilka następnych lat, w każdą niedzielę chodził dwa razy na msze święte. W końcu jego córka zapytała go: „Tato, dlaczego dwa razy chodzicie na msze w niedziele?”, a on jej wtedy odpowiedział: „Jak byłem trzy lata w niewoli, to nie mogłem w ogóle chodzić na msze. A teraz mogę i chcę”.
– Mamy odczuć i przeżyć tą tęsknotę?
– Pisząc ten list do dzieci, przywołałem jeszcze jedno wspomnienie z dzieciństwa. Babcia Konstantyna mówiła mi: „Wiesiek pamiętaj, że jak coś stracisz, to dopiero wtedy to docenisz”. I myślę, że to jest ten moment. Mieliśmy w zasięgu 500 metrów czy 2 kilometrów otwarty kościół, czynny konfesjonał, możliwość coniedzielnego przystępowania do Komunii Świętej. I przepraszam jeśli kogoś urażę, bo nie chcę być niesprawiedliwy i uogólniać, ale czy naprawdę to docenialiśmy, czy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jaki to jest skarb, jaki to jest dar? Kiedy ludzie teraz do mnie dzwonią, skarżą się i płaczą, dlaczego to tak jest, to odpowiadam im, „nie płaczcie, nie utęskujcie, ale już obiecajcie Jezusowi, że jak się to tylko skończy, to przyjdziecie do niego”.
Teraz jesteśmy świadkami prawdziwej hekatomby, zwłaszcza we Włoszech i Hiszpanii, gdzie umiera tak wielu ludzi. Wśród nich również księża. We Włoszech zmarło już ponad 70 księży. To niepowetowana strata. W Wielki Czwartek zadajmy sobie pytanie, czy ten ksiądz tak do końca jest dziś ceniony? Czy my o tym swoim kapłanie myślimy? My kapłani teraz zostaliśmy kompletnie sami. Ludzie szukają u nas pomocy, ale czy patrzymy też w drugą stronę, że ten kapłan też może potrzebować pomocy? I nie mówię tu tylko o kwestiach materialnych, choć przecież jak jest pusty kościół, to nie ma ofiar, a rachunki trzeba popłacić. Mam bardziej na myśli ten walor humanistyczny, żeby w ten Wielki Czwartek wysłać do swojego księdza mejla, sms’a czy do niego zadzwonić i porozmawiać, zapytać co u niego słychać.