Widzę tylko zmęczone oczy pielęgniarek - pacjent o personelu szpitala zakaźnego
- A jak cię traktują w szpitalu? Co sądzisz o pielęgniarkach? - pyta rodzina chorego ze szpitala zakaźnego. - Nie narzekam. A pielęgniarki? Ja widzę tylko ich oczy - słyszą w odpowiedzi.
20 procent personelu raciborskiego szpitala nie pracuje, korzystając ze zwolnień lekarskich lub opieki nad małym dzieckiem. Nad dalszą pracą przy zakażonych pacjentach zastanawiają się te pracownice, które po trzech tygodniach pracy, w zupełnie nowych i niespodziewanych dlań warunkach, odczuwają zmęczenie nową rzeczywistością na Gamowskiej - zarówno fizyczne jak i psychiczne.
- Pot leje się ciurkiem, kiedy pracujesz w kombinezonie. Musimy w nim wytrzymać po parę godzin - przyznaje nam jedna z pracownic oddziału pełnego zakażonych.
Kobieta jest wyczerpana fizycznie, a przed nią kolejne dyżury. Z powodu braków kadrowych liczba dyżurów sięga 20 i więcej. W normalnych warunkach bywa ich kilkanaście.
Liczba pacjentów na Gamowskiej powoli zbliża się do setki. Większość chorych jest teraz leżących. Wymagają przeprowadzenia wielu, czasochłonnych czynności. Od założenia kroplówki, przez podanie insuliny czy obmycie pacjenta. - Jak ktoś myśli, że to łatwe, to niech założy kombinezon i spróbuje - rzuca nasza rozmówczyni. Personel coraz trudniej radzi sobie w warunkach nacechowanych nieustannym napięciem.
Są frustracje, "męskie" rozmowy. Ostatnio trzeba było niemałej "zadymy", żeby doprosić się suszarki na oddział, bo ktoś o niej nie pomyślał, a pielęgniarki po każdym wyjściu ze strefy brudnej muszą się obowiązkowo kąpać.
- I w tym wszystkim mamy poczucie, jakbyśmy stały się trędowate. Nikt z nami nie porozmawia o tym co nas trapi. Szefostwo tak jakby się odgrodziło od nas. Dosłownie i w przenośni - przyznaje.
Podwyżki w jednoimiennych
Wśród pielęgniarek jeden temat nie schodzi z ust. To wypłaty. Wykonują cięższą pracę niż w normalnych warunkach. Chciałyby wyższych stawek. Bo są tu panie, które przepracowały w zawodzie ponad 30 lat, a ich zasadnicza pensja to 3 tys. zł. Są podirytowane, bo kontaktują się z koleżankami z Kędzierzyna-Koźla. Tam podniesiono wynagrodzenia na czas pracy w placówce zakaźnej. Nieoficjalnie, z dwóch różnych źródeł dowiedzieliśmy się, że to znaczące podwyżki - o 150% stawki zasadniczej, a nawet więcej. W Raciborzu przewidziano premie, ale te są dość skromne w porównaniu z regulacją płac w Koźlu. Krążą też informacje o wynagrodzeniach w kolejnym zakaźnym - w Tychach. Tam również personel pielęgniarski miał w sposób znaczący odczuć zmiany w wynagradzaniu pracowników z "pierwszej linii frontu". Stąd rozpaczliwy w tonie list pielęgniarek, który ukazał się w mediach. Porównują swoje płace do wyższych już wypłat kasjerek w Biedronce czy pań ze sprzątającego personelu w firmie Impel. - Dajemy z siebie, ile możemy w szpitalu. Ile nam zostaje życia po powrocie z dyżuru? Odeśpimy i wracamy. Na rodzinę nie mamy czasu - kwituje jedna z naszych rozmówczyń.
Wiem, kto robi brudną kampanię
Jak na takie uwagi reaguje szef szpitala zakaźnego? - Ktoś próbuje robić brzydką kampanię w czasie, gdy wszyscy musimy współpracować. To nie jest pora wkładać sobie palec w oko, tylko trzeba zewrzeć szeregi - przekonuje Ryszard Rudnik. Dyrektor przypomina, że raciborski szpital pracuje jako zakaźny od niedawna, bo pacjenci pojawili się w nim dopiero po kilku dniach, odkąd zaczęto przystosowywanie placówki w typ jednoimienny. - Nasz personel stanął na wysokości zadania, co udowadnia każdego dnia. Niezadowolonych jest zaledwie kilka osób i ja doskonale wiem, kto to jest. Z jak poważnym problemem mamy obecnie do czynienia niech świadczą reakcje pielęgniarek, które wysłał do nas pan wojewoda. Przybyły do nas po tym, jak otrzymały nakaz pracy wręczony przez policjanta. To naprawdę nie są przyjemne sytuacje, ale każda z wyznaczonych się u nas stawiła - nadmienia R. Rudnik.
W kwestiach płacowych dyrektor informuje, że premiowane zostaną te pielęgniarki, które opiekowały się w marcu zakażonymi. Nie są to duże środki, bo praca w warunkach pandemii dotyczyła w minionym miesiącu zaledwie kilku dni.
Dostalysmy premie.!41 zl netto.K..........a.Wstyt sie pochwalic.Za prace,gdzie chwila nieuwagi,nie koniecznie mojej,skutkuje choroba rodziny i najblizszych.Nie wliczajac mni,i kolezanki z pracy.I to wycenil dyr.Rudnik na 141zl.Komentarz zbedny
Przecież wojsko ma sprzęt do walki z bronią biologiczną. K.....wa biegałem w OP 1 w masce i można było . Nie można wyjść na przeciw pielęgniarkom , lekarzom Czy w tym kraju nie ma ludzi rozumnych .Ta kobieta na zdjęciu wygląda jak z hororu . Patrzcie wlodarze to prowizorka. Podwyżki diet w tej waszej radzie sobie dajcie
To skandal, żeby pracownicy musieli walczyć w takim czasie o podwyżkę płacy. Może po prostu dajcie im te pieniądze, których nie dostają ich koleżanki na opiece i l4 (W kieszeni szpitala zostaje 20% ich wynagrodzenia), przecież za nie też pracują. Zróbcie przesunięcie w budżecie miasta i też dołóżcie tym ludziom po 2tys. do wypłaty. Niech dyrektor szpitala zacznie działać i myśleć.... zamiast śledzić oraz straszyć tych co się buntują ("wiem kto to jest" - i co??? Zwolni te osoby???)... To niech pamięta, że bez pielęgniarki to sobie palcem do D...y nie trafi!
jak zawsze ,zanim zaczęło działać to już kombinowali jak wydmuchać personel. Walentyna z Batorego i Karol z Opawskiej muszą chyba zlecić usługę pocztową... i co?..
To gdzie sa te premie?Jakos nie odczulam tego na wyplacie.A kolezanki z Gliwic,owszem przyjechaly.Tylko ze za sowite wynagrodzenie.Maja przeszlo 7000 tyc podstawy,plus 50% dodatku za stawienie sie w Raciborzu.I nie policja dawala wezwanie,tylko same sie zgodzily,ze wzgledu na kase.