Nagła decyzja doktor Olszok intryguje w szpitalu, zastanawia starostę
Z naszych ustaleń wynika, że nawet personel oddziału zakaźnego szpitala w Raciborzu nie wiedział, że ich szefowa nie wróci do pracy. Nie zjawiła się na zaplanowanym dyżurze, a wypowiedzenia nie złożyła osobiście. Starosta raciborski był tym faktem równie zaskoczony, co kierujący szpitalem zakaźnym dyrektor Ryszard Rudnik.
Z informacji jakie nieoficjalnie pozyskaliśmy z Gamowskiej wynika, że ostatnie dni przed świętami wielkanocnymi przebiegały na oddziale zakaźnym w napiętej atmosferze. Jego kierowniczka była wyraźnie poirytowana, a powodów do narzekań dostarczać miały rozmowy z dyrekcją, zwłaszcza z zastępczynią do spraw medycznych. Szef lecznicy Ryszard Rudnik mówi jednak o zupełnym zaskoczeniu decyzją cenionej lekarki, związanej od dziesięcioleci z raciborskim szpitalem. Jak twierdzi, nie było wcześniej żadnych rozmów z Iwoną Olszok o jej zamiarze odejścia z pracy.
Czy powodem są finanse?
Inne źródło twierdzi, że mogła być to jej reakcja na niskie premie dla personelu szpitala zakaźnego i brak regulacji płacowych na poziomie choćby sąsiedniego Kędzierzyna Koźla. Tam wypłaty personelu pielęgniarskiego w szpitalu jednoimiennym zakaźnym przekroczyły już 5 tys. zł, podczas gdy w Raciborzu zarabia się w tej grupie zawodowej średnio od 3 do 3,5 tys. zł. Tymczasem ogrom obowiązków jaki spadł na kadrę lecznicy wskutek przekształcenia jej z rejonowej w zakaźną jest nieporównywalny do gratyfikacji za tę pracę. Od niektórych pielęgniarek słyszymy, że za pracę w tzw. szpitalu COVID-owym otrzymały na rękę tylko 140 zł i w ogóle to premia na święta. Dyrekcja zapowiadała zróżnicowanie dodatków płacowych za marzec. Najwięcej miały zarobić te pracownice, które najwięcej pracowały z zakażonymi. Najciężej i najdłużej pracował z pewnością oddział zakaźny, który od 7 marca, gdy przybył pierwszy zakażony COVID-em nieustannie był zapełniony, często w całości (11 łóżek). Z tego co się dowiedzieliśmy, w czasie pandemii wiedza doktor Olszok była na Gamowskiej bezcenna i konsultowano z nią praktycznie wszystko, co dotyczyło placówki w trakcie jej przekształcenia i dalszego funkcjonowania.
Powód do chwały
O oddziale zakaźnym mówiło się często, że jest wizytówką szpitala rejonowego. Przez lata wymagał dodatkowego finansowania, bo często „dołował” budżet lecznicy z uwagi na koszty swej działalności (np. szybkie zużycie środków ochrony, specjalistyczny sprzęt). Jednocześnie chwalono się nim na zewnątrz, bo dla szpitala rejonowego był wyróżnikiem na tle mu podobnych. Przez ostatnie lata nie był już nawet deficytowy. Na ostatniej sesji rady powiatu Grzegorz Swoboda opowiadał o wdzięczności władz powiatu gliwickiego za opiekę nad jego mieszkańcami na raciborskim zakaźnym. Posiadanie tak dobrego oddziału przez Racibórz było koronnym argumentem dla wojewody śląskiego, do utworzenia właśnie tutaj szpitala jednoimiennego, zakaźnego.
Odchodzi kolejny autorytet
Pytaliśmy o komentarz w sprawie starostę raciborskiego Grzegorza Swobodę. Nie tak dawno ze szpitalem rozstał się w burzliwych okolicznościach ceniony chirurg, szef oddziału Stanisław Gamrot, informując radnych powiatowych o złej atmosferze w pracy. Teraz pożegnała się kolejna lekarka ciesząca się dobrą opinią wśród pacjentów i kadry. Czy ta „powtarzalność” jest przypadkiem? - Nie wiem dlaczego doszło do takiej sytuacji. Rozmawiałem z samego rana o tym z panem dyrektorem Rudnikiem. Przyznam, że oczekuję jeszcze odpowiedzi na pytanie o powody decyzji pani doktor - twierdzi włodarz.
Pozytywny przekaz
Swoboda jest gotów włączyć się do rozmów, gdyby na decyzji doktor Olszok miały ważyć kwestie komunikacji z dyrekcją szpitala. - Czas jest trudny, każdy boi się o swoje zdrowie i życie, ale uważajmy na pojawiające się fake newsy na temat szpitala. Uważam, że należy unikać negatywnego przekazu na temat raciborskiej lecznicy. Mówię z pełnym przekonaniem, że jest bezpiecznym miejscem i staje na wysokości zadania w walce z koronawirusem. Widzimy, że w Polsce zamykane są oddziały i szpitale, bo nie radzą sobie z COVID-19 - mówi G. Swoboda.
Szpital sobie radzi
Starosta przestrzega przed wyciąganiem pochopnych wniosków co do polityki kadrowej w szpitalu zakaźnym. Przywołuje przykłady dobrych jego zdaniem zmian na Gamowskiej, np. na ginekologii i okulistyce. - W ogóle nie łączę dyrekcji z sytuacją odejścia pani ordynator zakaźnego, ja nie miałem żadnych sygnałów znamionujących jakieś problemy w szpitalu. Od samej kadry mam sygnały, że szpital sobie radzi w tych trudnych warunkach, a relacje między personelem i dyrekcją układają się tam dobrze. Do mnie też docierają czasem głosy niezadowolenia, ale okazują się pojedyncze. Nie odbieram ich jako reprezentatywnych dla ogółu zatrudnionych. W szpitalu obowiązuje określona hierarchia, która służy rozwiązywaniu problemów. Jest dyrekcja, są wyznaczeni koordynatorzy poszczególnych grup pracowniczych, którzy na bieżąco informują mnie o sytuacji - podsumowuje G. Swoboda.
Napisz komentarz...Szpital zakaźny bez specjalisty chorób zakaźnych, brawo dyrektor do spraw medycznych,brawo Wy....
a mnie intryguje to,czy starosta zdaje sobie sprawę z tego,że od dłuższego czasu zachowuje się tak,jakby był na planie filmu Miś 2 i grał tam jedną z głównych ról.
~Namotle zaco ten szpital cenią? kto to wie?, do niedawna ten cały lokalny PiS psy wieszał na szpitalu,dyrekcji i staroście, teraz siedzą cicho bo pisowy wojewoda skazał szpital na bycie szpitalem zakaznym. zaś to co w mediach opowiada starosta to aż ciężko się czyta,no chyba że już zbiera dowody na to,że ze względu na stan nie mógł dobrze tym kryzysem zarządzać. propagandyści z TV Pis mogliby się od niego uczyć propagandy sukcesu.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
@lamentowa - Dyrektora z tego szpitala nikt nie wywali, więc jedyny kto może w tej sytuacji wylecieć to starosta. Rudnik jest nie do ruszenia. W normalnym szpitalu, normalnym mieście i powiecie, już dawno wyleciałby ze stanowiska. Szpital wpada w długi, zamykane są oddziały, płace są niskie nawet jak na standardy Śląskie, a ten sobie co roku przyznaje premię za dobrą prace. Ciekawe co on na nich wszystkich ma że nikt go jeszcze nie wykopał z tego szpitala. Przecież ten szpital to umieralnia a nie szpital.
Cenią nas za oddział zakaźny? To ja nawet nie chcę wiedzieć jak tragicznie niski poziom jest w innych.
Czyli nikt nic nie wie i wszyscy są zaskoczeni.... Jak zawsze
ceniony autorytet hahaha zejść ze statku w krytycznej sytuacji, brawo!
Jeśli szefowa oddziału zakaznego w szpitalu zakaznym nie zjawia się na zaplanowanym dyżurze w okresie pandemii,wypowiedzenie składa nagle i niespodziewanie przez osoby trzecie ,to niezależnie od posiadanej wiedzy merytorycznej,powstaje pytanie kto osobę tak traktującą obowiązki kierownicze powołał na stanowisko szefa oddziału? jednak sprawa może mieć tylko dwa zakończenia,pani szefowa ubłagana przez dyrekcję i starostwo łaskawie zgodzi się dalej pracować /jak skończy L4/ albo Papa Smerf każe wywalić dyrektora i wymienić starostę. więc chłopaki mają ciepło.
"W szpitalu obowiązuje określona hierarchia, która służy rozwiązywaniu problemów. Jest dyrekcja, są wyznaczeni koordynatorzy poszczególnych grup pracowniczych, którzy na bieżąco informują mnie o sytuacji - podsumowuje G. Swoboda." aż takie kablarstwo jest w tym szpitalu?
"Mówię z pełnym przekonaniem, że ten szpital jest bezpiecznym miejscem i staje na wysokości zadania w walce z koronawirusem. - mówi G. Swoboda." człowieku Ty wierzysz w to co wygadujesz?
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Intrygujące jest to do czego właściwie gość używa głowy..bo z tego co piszą w prasie,trudno wnioskować, że do logicznego wyciągania wniosków z bieżących faktów a co za tym idzie czy chłop ma jakiekolwiek pojęcie o tym co się w szpitalu dzieje lub powinno się dziać.konieczne konsultacje u Papy na Willeńskiej.