W zakaźnym nie ma koronawirusa wśród personelu. Pielęgniarka z chirurgii z ujemnym wynikiem
Spodziewaliśmy się tylko takiego wyniku. Sytuacja sprzyja pojawieniu się paniki, ale zachowaliśmy wszelkie wymogi bezpieczeństwa - mówi o wydarzeniu sprzed dwóch dni dyrektor szpitala zakaźnego w Raciborzu Ryszard Rudnik.
Pielęgniarka z tzw. chirurgii ogólnej przyszła w minioną środę do pracy z objawami infkecji grypopochodnej. - Wszelkie takie podejrzenia staramy się wychwycić na bieżąco. Wtedy od razu izolujemy osobę z objawiami od reszty personelu i poddajemy ją testowi na obecność koronawirusa - mówi dyrektor lecznicy Ryszard Rudnik.
Informacja o podejrzeniu koronawirusa wśród personelu medycznego raciborskiej lecznicy szybko rozeszła się po Gamowskiej. - Teraz cały zakład czeka na ten wynik - dowiedzieliśmy się od jednej z pracownic. Koleżanki osoby z objawami silnego przeziębienia, które były tego dnia z nią w pracy, postanowiły same się odizolować na czas oczekiwania na wynik jej testu. Nie wróciły do domów, przebywały od środowego popołudnia na nieczynnym obecnie oddziale geriatrycznym na Gamowskiej. Gdy informacja ze szpitala wyciekła do mediów dzwoniły do redakcji wskazując, że "czują się stygmatyzowane".
Dziś, w piątek w godzinach przedpołudniowych uzyskano ujemny wynik badanej pielęgniarki.
- Tak jak się spodziewaliśmy. Rozumiem, że warunki są takie, że o wybuch paniki nietrudno, ale stosujemy wszelkie możliwe zabezpieczenia, aby nie doszło do zakażenia wśród personelu. Mamy możliwość przeprowadzania regularnych testów, wdrażamy to - powiedział nam szef szpitala w Raciborzu.
Gdyby wynik przeziębionej pielęgniarki okazał się dodatni, szpital musiałby umieścić w obowiązkowej kwarantannie wszystkie osoby, z którymi chora miała kontakt. Mogło to doprowadzić do czasowego zamknięcia całego oddziału chirurgicznego.
Ludzie
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu