Domowa kwarantanna to dla niej norma. Berenika ma poważniejsze problemy
Epidemia koronawirusa bardziej lub mniej dotknęła każdego z nas. Naprawdę boleśnie jej skutki odczuwają osoby, które cierpią na ciężkie choroby, i w tym czasie miały zaplanowane leczenie, nierzadko za granicą. Epidemia niezwykle skomplikowała ich sytuację. Jedną z takich osób jest, dobrze znana naszym czytelnikom, 9-letnia Berenika Borkowska z Łazisk, która w marcu miała przejść w Niemczech skomplikowaną operację.
ŁAZISKA Berenika od urodzenia zmaga się z szeregiem poważnych schorzeń. Urodziła się jako wcześniak obciążony poważnymi wadami wrodzonymi: rozszczepem kręgosłupa z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem i szeregiem towarzyszących temu chorób. Początkowo lekarze nie byli w stanie przewidzieć, czy Berenika będzie kiedykolwiek chodzić, i jak będzie przebiegał jej rozwój intelektualny. Jej rodzice – Maria i Przemysław - nigdy nie stracili nadziei i wiary w możliwości córeczki. Od momentu urodzenia podjęli ciężką walkę o zdrowie córki. W swym dziewięcioletnim życiu Berenika przeszła już siedem poważnych operacji neurochirurgicznych i ortopedycznych. 31 marca miała przejść ósmą operację. Ta z powodu epidemii została jednak odwołana.
Problemy zaczęły się już wcześniej. Berenika leczona jest operacyjnie w Niemczech. Polska medycyna zwyczajnie nie daje takich możliwości leczenia schorzeń Bereniki, jak Niemiecka. Tylko, że za operacje w Niemczech trzeba płacić i to sporo. Ponadto jest to leczenie skoordynowane, w ramach którego dziewczynka otrzymać ma również nowe ortezy, umożliwiające jej prawidłowe chodzenie. Kosztorys operacji opiewa na 4 254 euro, kosztorys nowych ortez – bardziej dynamicznych niż te, które nosiła do tej pory, wykonanych z włókna węglowego dla większej lekkości, co ma na celu poprawę jakości chodu – to, bagatela, 6 995 euro. W przeliczeniu na złotówki daje to sumę około 48 000 zł.
Odwołany koncert charytatywny, odwołane licytacje
Dlatego rodzice Bereniki i ich znajomi organizują szereg akcji charytatywnych, z których dochód przeznaczony jest na leczenie 9-latki. I już w tej kwestii epidemia skomplikowała sytuację dziewczynki i jej rodziny. Zaczęło się od konieczności odwołania koncertu charytatywnego, z którego dochód miał być przeznaczony właśnie na operację w Niemczech. Koncert miał się odbyć 14 marca. Wtedy jeszcze teoretycznie można było to wydarzenie przeprowadzić, bo nie była to impreza masowa, jednak wspólnie z organizatorami rodzice Bereniki podjęli decyzję, że ze względu na bezpieczeństwo lokalnej społeczności imprezę należy odwołać. 5 kwietnia zawiesili aukcje charytatywne dla Bereniki, z których dochód był przekazywany na sfinansowanie operacji. Chodziło o spowodowane epidemią utrudnienia w przekazywaniu wylicytowanych fantów. Sama operacja również została przełożona. - Śledziliśmy sytuację epidemiczną w Niemczech, mając jeszcze nadzieję, że jakimś sposobem uda się uzbierać pieniądze na leczenie Bereniki i jednak pojechać na operację. W klinice ortopedii w Aschau mieliśmy się stawić 30 marca. W tym samym mniej więcej czasie, wprowadzono jednak obowiązkową kwarantannę dla osób powracających z zagranicy, więc powoli oswajaliśmy się z myślą, że operację trzeba będzie przełożyć. Ostatecznie podjęliśmy tę decyzję 13 marca, a już parę dni później okazało się, że klinika i tak odwołuje wszystkie planowe zabiegi. Takie były wytyczne kanclerz Merkel – wyjaśnia Maria Piechaczek-Borkowska, mama Bereniki.