Dyrektor odpowiada na oskarżenia
Nie milkną echa wokół sytuacji szpitala w Wodzisławiu Śl., który przez kilka tygodni borykał się z ogniskiem koronawirusa. Wobec placówki i jej kierownictwa nie brakuje negatywnych komentarzy, pojawiają się też liczne oskarżenia. - To pomówienia i krzywdzące komentarze - odpowiada dyrektor szpitala Krzysztof Kowalik.
Brakowało rękawiczek i masek
„Warto podkreślić, że w związku z występującymi od początku marca 2020 r. ogromnymi trudnościami w pozyskaniu środków ochrony osobistej oraz dezynfekcyjnych nie tylko w Polsce, ale i na świecie, PPZOZ podjął wszelkie możliwe działania zmierzające do pozyskania tych środków” – czytamy w wydanym oświadczeniu. Dyrektor Kowalik zapewnia, że zwrócił się do setek podmiotów z prośbą o wsparcie finansowe lub rzeczowe, jak i poszukując oraz zakupując na wolnym rynku możliwie dużą ich ilość, nie bacząc na wiążące się z tym wysokie koszty. „Na dzień 31 marca apteka szpitalna dysponowała ilością 9 tys. maseczek chirurgicznych, 1,5 tys. opakowań po 100 sztuk rękawic nitrylowych, kilkaset sztuk fartuchów i ubrań chirurgicznych” – zauważa w oświadczeniu szef PPZOZ-u.
Celowe wprowadzanie w błąd?
Dyrektor Kowalik zapewnia, że tylko dzięki temu, iż zadziałały szpitalne procedury, nie doszło do szerszego rozprzestrzeniania się infekcji koronawirusa i dalszych zakażeń wśród personelu i pacjentów. – Podstawą do wygłaszanych pomówień może być wyłącznie niewiedza w kwestii rozwoju epidemii koronawirusa. Nie można również wykluczyć, że tego typu działania mają służyć celowemu wprowadzaniu opinii publicznej w błąd – kwituje. Ponadto wskazuje, że o systemowych brakach, niedostatkach na froncie walki z koronawirusem głośno mówiły różnego rodzaju organizacje, w tym Naczelna Izba Lekarska.
Przypomnijmy, że zakażonych ogółem było 75 osobach – 26 pacjentów oraz 49 medyków.
(juk)
Wodzisław i Kieca= rozwój głupoty i kolesiostwa