Dziewczynom należą się korony
– Jesteśmy jedną rodziną, a rodziny nie zostawia się w potrzebie – mówią pracownicy Domu Seniora w Ogrodach, którzy poddali się dobrowolnej kwarantannie i zostali ze swoimi podopiecznymi. Ich bliscy czekają na nich w domach i wspierają całym sercem. Bo okazane serce jest najlepszą terapią w czasach izolacji i odosobnienia.
W funkcjonującym od dwóch lat w Godowie Domu Seniora w Ogrodach przebywa trzydziestu pensjonariuszy, którzy mogą liczyć na pomoc opiekunów i kadry medycznej. – Zawsze powtarzam, że najważniejsze jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, a dopiero potem jak spełniamy się w swoim zawodzie – mówi Anna Mocarska, pielęgniarka pracująca w ośrodku od początku jego istnienia. 20-letni staż na oddziale intensywnej terapii szpitala w Rybniku dobrze przygotował panią Anię do pracy z seniorami. – Praca na oddziale była obciążająca psychicznie, bo mimo naszych ogromnych starań, wielu pacjentów traciliśmy, a z tym zawsze jest trudno się pogodzić. Gdy odchodzi jakiś pensjonariusz jest jeszcze trudniej, bo znamy go tak dobrze, że czujemy się jakbyśmy traciły dziadka lub babcię. Żyjemy w małej społeczności i traktujemy ją jak rodzinę, dlatego gdy tylko zaczęły się pojawiać w Polsce zachorowania na koronawirusa, zdecydowałyśmy o ograniczeniu odwiedzin w placówce – tłumaczy pani Ania, która razem z dyrektorką ośrodka Dominiką Korzuch zdecydowała o dobrowolnej kwarantannie jego pracowników. – Już w zeszłym roku w okresie grypowym, ze względu na dobro pensjonariuszy, ograniczyłyśmy im kontakty z rodzinami. Spotkałyśmy się z ogromnym zrozumieniem, bo mamy bardzo fajnych podopiecznych i dobry kontakt z ich bliskimi – mówi zarządzająca Domem Seniora na Ogrodach Dominika Korzuch i dodaje, że domowa atmosfera i rodzinny klimat tego miejsca udziela się też odwiedzającym. – Przychodzą do swoich krewnych, robią sobie kawę w kąciku kuchennym i wychodzą razem z nimi do ogrodu. Kiedy zaproponowałam naszym pracownicom, żeby pozostały z podopiecznymi, nie było żadnej dyskusji. Dziewczyny już po godzinie wróciły z walizkami i rozpoczęły kwarantannę. Mam ogromne szczęście, że znalazłam do tej pracy tak oddane osoby. Wśród nich jest też doktor Zbigniew Kuczera, który dojeżdża do nas z Jastrzębia, wielu specjalistów, na których pomoc zawsze możemy liczyć i pracownicy poradni rodzinnej, którą prowadzi doktor Eugeniusz Brzemia – podsumowuje pani dyrektor i przedstawia swoje „dziewczyny do zadań specjalnych”.
Bożena Kubica zdobywała doświadczenie zawodowe zajmując się najpierw własnymi dziadkami, a potem osobami starszymi w Domu Seniora „Gwarek” w Skrzyszowie. W Godowie pracuje od samego początku i od samego początku czuje, że to jest jej miejsce na ziemi. – Bardzo kochamy naszych podopiecznych, a oni traktują nas jak swoje dzieci, albo wnuki. Każdą wigilię najpierw spędzam z nimi, a dopiero potem z mężem i psem w domu. Teraz też muszą na mnie poczekać. Tęsknią, ale mnie rozumieją. Inaczej nie można było postąpić – wyjaśnia pani Bożena.
Taki trochę niefortunny tytuł w dzisiejszych czasach...
Brawo!
A co po 2 tygodniach ?
Chylę czoło przed Paniami.