Przemoc domowa a koronawirus. Jak izolacja wpływa na rudniczan?
– Czy na terenie gminy w związku z obecną sytuacją GOPS odnotowuje wzrost przemocy domowej? – to pytanie, które skierowała radna z Szonowic do kierowniczki Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rudniku na minionym wspólnym posiedzeniu komisji.
Radna z Szonowic, Aleksandra Kremzer, korzystając z okazji, że na posiedzenie przyszła kierowniczka GOPS-u Aleksandra Affa pytała o obecną sytuację. – Z tego, co wiemy, nic na terenie gminy takiego się nie dzieje – uspokajała A. Affa. Dodała, że pracownicy kontrolują środowiska im znane, gdzie ewentualnie może dochodzić do takich czynów. Ze względu na koronawirus robią to głównie telefonicznie, ale zdarza im się także wyjeżdżać w teren. Kierowniczka dostrzegała, że obecna sytuacja wpływa negatywnie na tego typu kontrole, bo reakcje mieszkańców są skrajne. Albo mówią, że nic się nie dzieje, albo w chwili kiedy nie udaje się skontaktować telefonicznie z daną rodziną, pracownik jedzie na miejsce. Jednak wtedy czynności są ograniczone, bo domownicy zasłaniają się pandemią, prosząc przedstawiciela GOPS-u, aby się nie zbliżał. – Jeżeli jednak byłyby sytuacje ewidentne, gdzie sąsiedzi by zgłaszali, to wtedy pozostaje interwencja policji, bo my nie jesteśmy w stanie nic zrobić – wskazywała szefowa rudnickiego GOPS-u.
Aleksandra Affa mówiła również, że w ostatnim czasie działania Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rudniku polegają także na przygotowywaniu zakupów dla osób objętych kwarantanną. Pracownicy dokonują tego typu czynności albo po otrzymaniu informacji ze strony policji, sanepidu czy samych mieszkańców. Jak wskazywała kierowniczka, pracownicy GOPS-u pełnią obecnie 24-godziny dyżur pod telefonem. W chwili kiedy pojawia się zgłoszenie o nagłej potrzebie, ta jest zaspokajana.
(mad)
Ludzie
Była radna gminy Rudnik.