Zwierzęta ruszyły do miasta, bo ludzie są w lasach
W ostatnim czasie z różnych części miasta napływają do radlińskiego magistratu informacje o pojawiających się w sąsiedztwie domów dzikich zwierzętach. – Zgłoszenia dotyczą coraz częściej saren i dzików – słyszymy w urzędzie.
RADLIN Ze względu na sytuację epidemiologiczną na terenie naszego kraju, lasy, parki oraz inne miejsca zielone zostały zamknięte na jakiś czas dla ruchu pieszego. – W tym stanie rzeczy zwierzęta bytujące w lasach i zagajnikach miały niczym niezmąconą ciszę i spokój. Sytuacja diametralnie zmieniła się, w momencie, kiedy zniesiono zakazy dotyczące możliwości przebywania na terenach zielonych i w lasach – mówi Marek Gajda, rzecznik prasowy radlińskiego magistratu. Dodaje, że wówczas piesi ze zdwojoną siłą ruszyli na spacery do lasów. Niestety zakłócając przy tym ciszę i spokój bytujących tam zwierząt. – Jak widać, wpłynęło to niekorzystnie na ekosystem, powodując przemieszczanie się zwierząt, tym razem w kierunku obszarów zamieszkałych przez człowieka – mówi Marek Gajda.
(Nie)groźne sarny
Zgłaszający się do urzędu mieszkańcy, pytają, jak mają się zachować w stosunku do saren czy dzików, które spotkają na swojej drodze lub w okolicy domu. – Jeśli chodzi o sarny, ciężko mówić w ich przypadku o jakimkolwiek niebezpieczeństwie. Ogranicza się ono tylko do zwiększonego ryzyka dla kierujących pojazdami, gdy sarna znajdzie się na jezdni – wyjaśnia rzecznik prasowy magistratu. Zwraca uwagę, że szczególnie niebezpieczne są godziny od zmierzchu do świtu, a to z uwagi na gorszą widoczność i ryzyko, że oślepiona światłami pojazdu sarna nie ucieknie. – Pewną niedogodnością są zapewne odwiedziny w ogrodach i skłonność tych zwierząt do zgryzania sadzonek i ścierania kory z drzew – mówi Gajda.
Zazwyczaj nie atakują, ale...
Dziki, radlińskie tereny odwiedzają już od kilku, a nawet kilkunastu lat. – Początkowo była to niewielka populacja. Mieszkańcy informowali nas o pojedynczych sztukach widzianych przy ul. Wrzosowej, później w sąsiedztwie Marklowic i przy ul. Rybnickiej. Ostatnie informacje wskazują np. na okolice osiedla przy ul. Mikołajczyka – wyjaśnia Marek Gajda. Mieszkańcy w rozmowach z urzędnikami podkreślają, że liczba widzianych dzików całych czas się powiększa. Dlaczego? Rzecznik prasowy magistratu odpowiada, że powodów może być kilka. Po pierwsze: wprowadzenie upraw kukurydzy, która jest ich przysmakiem. Po drugie: wysoki potencjał rozrodczy dzików. – Jedna locha może mieć w jednym miocie nawet 10 warchlaków, a takich miotów zdarza się, że ma dwa w ciągu roku – zwraca uwagę urzędnik. Kolejny powód, dla których dzików pojawia się więcej w miejskich przestrzeniach, to ich niezwykłe zdolności do znajdowania pożywienia. – Niewiele jest roślin i zwierząt, które nie mogą być pokarmem dla dzika. Nie pogardzi także padliną. Chętnie będzie zjadał odpadki wyrzucane poza zamykane śmietniki. I tu może tkwić sedno problemu. Dzik nie ma skłonności do zawierania znajomości z ludźmi. Przyciągają go do naszych osiedli i domów jednak nasze odpadki spożywcze. Wyrzucanie jedzenia pod śmietnik, czy za płot jest zaproszeniem dzików w nasze sąsiedztwo – mówi jasno Marek Gajda.
Na dziki trzeba uważać
Rzecznik prasowy radlińskiego urzędu tłumaczy, że dzik ma dobrze rozwinięte zmysły, zwłaszcza słuch i węch. Z tego powodu sam oddali się, wyczuwając ludzi. – Ale może być też inaczej, np. gdy poczuje się zagrożony lub jest ranny. Szczególnie niebezpieczna może być locha prowadząca młode – mówi Gajda podkreślając, że wówczas zwierzę może zaatakować. Dodaje, że dla psów dziki są śmiertelnym zagrożeniem. Co ważne, im większy i odważniejszy pies, tym mniejsze ma szanse na wyjście z takiego spotkania bez szwanku. Dlatego Marek Gajda apeluje do właścicieli czworonogów, aby ci trzymali je w czasie spacerów na smyczy. – Nie zbliżajmy się do dzików, trzymajmy dystans, a gdy je spotkamy, postarajmy się spokojnie odejść. Nie próbujmy krzyczeć i przeganiać ich, bo nie wiadomo jak się zachowają. Zwierzęta są z natury płochliwe i najczęściej same opuszczają miejsce spotkania z człowiekiem – podkreśla rzecznik prasowy.
(juk)
Wyrzucić quady i motocykle z lasów?